Kaczyński chce pozywać niemieckie gazety. "Nie mówiłem, że Niemcami rządzą ludzie z NRD"

Dodano:
Jarosław Kaczyński (fot. mypis.pl)
Prezes PiS Jarosław Kaczyński poinformował, że jego partia wynajęła niemiecką kancelarię prawną Stefana Hambury, która ma reagować na "niedopuszczalne interpretacje" w tamtejszej prasie jego słów na temat kanclerz Angeli Merkel. Lider PiS zapowiedział, że ewentualne odszkodowania przeznaczone zostaną na budowę Muzeum II Wojny Światowej.
- Z każdym państwem, nawet bardzo silnym i znaczącym jak Niemcy, trzeba utrzymywać stosunki stojąc, a nie w jakiejś innej postawie - tłumaczył Kaczyński. Kontrowersje dotyczą treści jakie pojawiły się w książce Jarosława Kaczyńskiego "Polska naszych marzeń". Prezes PiS napisał w niej m.in., że nie sądzi, "żeby kanclerstwo Angeli Merkel było wynikiem czystego zbiegu okoliczności". "Nie będę jednak tego przeświadczenia rozwijał, zostawiam to politologom i historykom" - napisał Kaczyński.

"Niedopuszczalne interpretacje"

O wynajęciu kancelarii Hambury, która ma reagować na przypadki "niedopuszczalnych interpretacji" w niemieckiej prasie jego słów prezes PiS poinformował odpowiadając na pytanie o swoją deklarację, że w przypadku zwycięstwa PiS w wyborach szefowa Związku Wypędzonych Erika Steinbach zostanie uznana za persona non grata. - Nie przypominam sobie w tej chwili innego polityka, który by powiedział publicznie, że kiedyś uczyliśmy Polaków cywilizacji przy pomocy samolotów bombowych, a teraz już nie musimy. Takich polityków, o ile mi wiadomo, nie ma i to jest ten wyjątek - tłumaczył swoje słowa Kaczyński. Prezes PiS dodał, że obecnie "trwa - wiadomo dlaczego - cała kampania, odnosząca się do sprawy już nie pani Steinbach, bo to jest margines, tylko chodzi o osobę nieporównanie cięższej wagi, mówię tu o pani Merkel". - Jeśli chodzi o wypowiedzi prasy niemieckiej, które interpretują słowa, które znalazły się w książce, w sposób zupełnie niedopuszczalny, to wynajęliśmy już kancelarię prawną, mecenasa Hambury, po to, aby reagował - wyjaśnił lider PiS. Zapowiedział też, że jeżeli to, co piszą na temat niemieckich publikacji polskie media się potwierdzi, to jego partia będzie występować "na drogę prawną po to, by uzyskać sprostowania, a także w perspektywie by uzyskać odszkodowania". - Ktoś ewokuje tutaj dziwny obraz, którego nie chcę opisywać, jakichś Niemiec rządzonych przez ludzi z byłej NRD, niczego takiego nie mówiłem ani nie sugerowałem - zaznaczył szef PiS. Dodał, że nie wycofuje się z napisanych przez siebie słów.

"Nie klękać przed Niemcami"

Odnosząc się do relacji polsko-niemieckich, Kaczyński powiedział: "z każdym państwem, nawet bardzo silnym i znaczącym jak Niemcy, trzeba utrzymywać stosunki stojąc, a nie w jakiejś innej postawie". - To, co robił dotąd Donald Tusk przyniosło rurociąg północny, zablokowanie portu, brak niemieckiego poparcia dla europejskiego instytutu technologicznego we Wrocławiu - poparcie uzyskały Węgry - wyliczał Kaczyński. Prezes PiS dodał, że jest to też sprawa "ograniczenia polskich rodziców, jeśli chodzi o nauczanie polskich dzieci polskiego języka w Niemczech". - To są sprawy związane z tzw. Widomym Znakiem. To jest przyłączenie się do tych, którzy żądają niskiego budżetu w kolejnej perspektywie budżetowej. To jest traktowanie polskiej prezydencji w ten sposób, że bardzo ważne wydarzenia w Europie odbywają się bez nawet kurtuazyjnego udziału strony polskiej - wyliczał. - Ostatnio za pieniądze Gazpromu podtrzymywane są stocznie niemieckie, jakoś nikomu to nie przeszkadza - przypomniał prezes PiS. Dodał, że "istnieją takie przepisy, że na terytorium dawnej NRD ograniczeń dotyczących pomocy publicznej nie ma, jest tak jakby to Polska napadła na Niemcy, a nie Niemcy na Polskę w 1939 roku". - My mówimy jasno, ta polityka całkowicie zawiodła, nie jesteśmy w stanie w ramach tej polityki zrealizować naszych interesów - ocenił prezes PiS.

Kaczyński zauważył też, że zaplanowane na 5 października spotkanie przewodniczącego PE Jerzego Buzka z kanclerz Niemiec Angelą Merkel "jest bardzo dobrą okazją, by załatwić takie sprawy, jak dopłaty do polskiego rolnictwa, jak sprawa nieprzeszkadzania Polakom w wydobywaniu gazu łupkowego i jak sprawa przyszłej perspektywy budżetowej". - Bo powiedzieć "300 mld" to sobie można, jeszcze trzeba to załatwiać - podkreślił. - Mam nadzieję, że staną także sprawy odnoszące się do Europejskiej Partii Ludowej, bo myśmy w naszym ugrupowaniu (Europejskich Konserwatystów i Reformatorów) sprawę wydobywania gazu łupkowego już załatwili, natomiast jeśli chodzi o pana premiera Tuska, to na moje postulaty, by załatwić tę sprawę w EPL odpowiedział, że ja chcę wszczynać wojnę w sprawie łupków - przypomniał szef PiS. Kaczyński wyraził jednocześnie nadzieję, że Buzek tę sprawę załatwi.

PAP, arb

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...