"Jestem durniem". Palikot o sobie i o innych posłach

Dodano:
Janusz Palikot (fot. PAP/Grzegorz Jakubowski)
Budżet na rok 2012 to budżet białej flagi - uważa Janusz Palikot. Według lidera Ruchu Palikota, sejmowa debata budżetowa była fikcją, a posłowie, którzy przez kilka godzin głosowali poprawki opozycji, z których żadna nie została przyjęta, "wyszli na durniów".
- Wyszliśmy wszyscy na durniów, Donald Tusk, Jarosław Kaczyński, Grzegorz Schetyna, Leszek Miler, Janusz Palikot. Siedzieliśmy kilka godzin i żadna poprawka opozycji nie została przegłosowana - ubolewał Palikot. Zdaniem lidera Ruchu Palikota "w polskim parlamencie nie ma debaty budżetowej, jest wielkie oszustwo". - Dlatego można zupełnie śmiało przykleić wszystkich posłom tego parlamentu kartkę z napisem "jestem durniem" - ocenił. Dodał, że sytuacja ta rodzi pytanie, "po co robić tę fikcję i udawać, że jest jakikolwiek proces uchwalania budżetu". - Nie ma takiego procesu. Opozycji mogłoby nie być. Sam ten powód już jest wystarczający, żeby głosować przeciwko temu budżetowi - podkreślił Palikot.

"Kilkaset poprawek, wszystkie absurdalne?"

Zdaniem lidera Ruchu Palikota trudno sobie wyobrazić, żeby spośród kilkuset poprawek opozycji wszystkie były absurdalne. - Z naszych 201 poprawek żadna nie miała charakteru poprawki regionalnej. Myśmy zgłaszali tylko systemowe, czy też można powiedzieć quasisystemowe propozycje zmian w budżecie - podkreślił Palikot. Zdaniem lidera Ruchu Palikota, poprawki zgłoszone przez jego partię dawały szansę na stworzenie "kolejnej fali przedsiębiorczości". Polityk zaznaczył, że  żadna z nich - łącznie z poprawką wstrzymującą finansowanie partii politycznych z budżetu - nie została przyjęta w głosowaniu.

Biała flaga nad budżetem

Palikot przekonywał, że zdaniem wielu ekspertów budżet to "budżet stagnacji, marazmu, dalszego zadłużania Polski". Sam ocenił, że jest to budżet, który ma pozwolić koalicji "przeczołgać się do  następnych wyborów". - Budżet bez żadnej realnej próby jakiejkolwiek modyfikacji, która nawet przy pewnych ciężarach dawałaby w przyszłości szansę, że Polska zdobędzie jakąś nową rezerwę strategiczną do rozwoju. Tego w ogóle nie ma w tym budżecie, to jest budżet białej flagi - punktował lider Ruchu Palikota. Palikot zaznaczył przy tym, że - w porównaniu do krajów objętych kryzysem, zwłaszcza w sferze euro - można mieć poczucie, że polski budżet jest lepszy. - I to wykorzystuje minister finansów Jacek Rostowski mówiąc, że nie jest tak źle, bo my nie obcinamy emerytur, wprawdzie zamrażamy wynagrodzenia, ale nie wszystkim - zauważył Palikot. Były polityk PO dodał jednak, że Polska jest w innej sytuacji gospodarczej niż kraje strefy euro objęte kryzysem. - Polska ma 4 proc. wzrostu gospodarczego w poprzednim roku i około 4 proc. ma  mieć w tym roku według tego budżetu. Mogliśmy sobie pozwolić na  przesuniecie części środków - tak jak to proponował Ruch Palikota - na przedsięwzięcia rozwojowe - ocenił.

Palikot zapowiedział, że Ruch Palikota nie zrezygnuje ze swoich projektów gospodarczych. - Będziemy je przedstawiali w kolejnych tygodniach. Będę się starał w tej sprawie spotkać osobiście z  ministrem Rostowskim i innymi ministrami i prosić ich, żeby pchali te  projekty. Tyle tylko, że już na nie nie będzie pieniędzy, chyba że z jakichś rezerw budżetowych - zaznaczył.

PAP, arb

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...