W 1946 roku zastrzelił żołnierza AK. Pójdzie do więzienia na 12 lat?

Dodano:
12 lat więzienia chce prokurator IPN dla 89-letniego byłego chorążego UB Jerzego R., oskarżonego o zastrzelenie w 1946 r. byłego żołnierza AK. Obrona twierdzi, że R. strzelał w obronie własnej i chce uniewinnienia. Wyrok zapadnie 9 lutego.

W piątek Sąd Okręgowy w Warszawie wysłuchał mów końcowych w trzecim już procesie b. chorążego UB, oskarżonego przez pion śledczy IPN o  zastrzelenie Władysława Urbanka. R. dwa razy był już skazywany na 8 lat więzienia, ale wyroki te uchylał potem sąd apelacyjny. Sprawa dotyczy wydarzeń z lipca 1946 r. w Odrzykoniu (Podkarpackie). Kilku funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa z Jerzym R. przyszło do domu Urbanka - rolnika, w czasie wojny żołnierza AK - aby go zatrzymać. Jego matka powiedziała im, że jest on w polu. Zarazem wysłała 16-letnią dziewczynę, by ostrzegła mężczyznę. O przebiegu wydarzeń wiadomo z  zeznań ówczesnej dziewczyny i jeszcze jednej dziewczyny, która była na  polu. Zeznały one, że R. z bezpośredniej odległości pierwszy strzelił do  Urbanka idącego obok furmanki pełnej zboża.

R. twierdzi zaś, że Urbanek najpierw uderzył go niesionymi widłami na  płask w głowę. - Gdy upadłem zalany krwią, chciał mnie nimi przebić; wtedy strzeliłem - mówił. Podkreślał, że prokurator wojskowy umorzył wtedy śledztwo, ale akta zaginęły, "w tym dowody niewinności". R. uważa, że dziewczynki nie mogły dokładnie widzieć zajścia i liczy na  uniewinnienie. W lipcu 2007 r. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał R. (za zabójstwo grozi nawet dożywocie) na 12 lat więzienia - na mocy amnestii z 1989 r. złagodził karę o jedną trzecią. W grudniu 2007 r. Sąd Apelacyjny w  Warszawie uchylił ten wyrok i zwrócił sprawę SO. W 2009 r. R. ponownie skazano na 8 lat więzienia. Wobec błędów sądu I instancji, SA w 2010 r. znów uchylił ten wyrok.

SO skazywał R., bo uznawał, że działał on w zamiarze zabójstwa, a  widłami został uderzony dopiero po swym pierwszym strzale. 8 lat to  jeden z najsurowszych wyroków z oskarżenia pionu śledczego IPN, który ściga zbrodnie ludzi aparatu władzy PRL. Od wyroków odwoływał się ówczesny adwokat R. mec. Zdzisław Rajakowski, który wnosił o jego uniewinnienie. Twierdził, że zastrzelił on Urbanka w obronie koniecznej (co zwalnia od odpowiedzialności), a  zeznania świadków są rozbieżne.

W 2010 r. SA uznał, że w sposób "rażąco dowolny" i bez uzasadnienia SO przyjął własną wersję zdarzenia. Według SA błędem SO było głównie zaniechanie bezpośredniego przesłuchania obu kobiet. Mocą decyzji SA, SO miał w ponownym procesie przesłuchać obie kobiety w obecności psychologa, który oceniłby zdolność ich postrzegania w 1946 r. oraz czy  dziś nie konfabulują. Biegły zasadniczo nie podważył zeznań ówczesnych dziewczynek, choć u jednej dostrzegł skłonności do konfabulacji. Według obrony opinia ta jest "niejasna". R. jest sądzony także za to, że w UB w Krośnie w 1946 r. znęcał się fizycznie i psychicznie nad zatrzymanym Franciszkiem Rajchlem, którego bił i zakładał mu zatkaną maskę przeciwgazową. Pewnego dnia nie  wytrzymał on tortur i wyskoczył z drugiego piętra; złamał nogę.

W piątek prok. IPN z Rzeszowa Mirosław Puzanowski po raz trzeci wniósł o wymierzenie R. kary 12 lat więzienia. Zdaniem prokuratora oskarżony nie działał w granicach obrony koniecznej, a Urbanka zastrzelił bez powodu. Oskarżyciel powiedział, że zeznania świadków, zwłaszcza ówczesnej 16-latki, zaprzeczają wersji R., by strzelił w  obronie przed atakiem. Według jej zeznań, potwierdzonych przez innych świadków, ubek zaczął strzelać bez ostrzeżenia, a żadnego ataku Urbanka nie było. Oskarżyciel dodał, że bezsporna jest także wina oskarżonego za drugi zarzucany mu czyn. Podkreślił "olbrzymią szkodliwość społeczną" obu przestępstw, a brak jest okoliczności łagodzących. - Nie dostrzegłem u  oskarżonego skruchy ani nawet refleksji - dodał prokurator.

Obrońca R. aplikant adwokacki Artur Gwarek wniósł o uniewinnienie, argumentując, że R. nie miał zamiaru zabójstwa, a broń wyciągnął w  obronie przed atakiem. Zwrócił uwagę, że R. był najmłodszy wiekiem i  stażem w grupie UB, która przyszła po Urbanka i dlatego "nie miał kompetencji do zmiany celu wizyty, jakim było jego zatrzymanie". Obrona uważa, że drugi zarzut już się przedawnił. Także sam R. wniósł o uniewinnienie. - Zostałem zaatakowany i broniłem się - dodał.

Po odejściu z UB R. pracował m.in. w redakcji literackiej Polskiego Radia. Był mężem znanej z tamtych czasów dziennikarki Wandy Odolskiej. Według mec. Rajakowskiego to m.in. zeznania R. przyczyniły się do  uwolnienia kilka lat temu Jerzego V. od zarzutu zamordowania w 1946 r. mjr. Antoniego Żubryda - partyzanta NSZ, walczącego wtedy na Podkarpaciu z komunistami. R. potwierdził bowiem zeznania V., że zgłosił się on do  UB już po zabiciu Żubryda, tłumacząc, że uczynił to w samoobronie, bo  partyzant - podejrzewając swych ludzi o związki z UB - zaczął ich likwidować.

eb, pap

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...