Po co nam to Euro?

Dodano:
Euro 2012 miało być wydarzeniem stulecia w Polsce. A jeśli nawet nie stulecia - to przynajmniej półwiecza. Tłumy kibiców, piękne stadiony, szeleszczące banknoty euro wpadające do kieszeni hotelarzy i restauratorów, piękne autostrady przecinające kraj wzdłuż i wszerz, druga nitka metra w Warszawie - tego wszystkiego... nie będzie.
Najpierw okazało się, że drugiej nitki metra, umożliwiającej kibicom przebicie się na praską stronę Wisły, gdzie zlokalizowano Stadion Narodowy, przed Euro 2012 się nie doczekamy, gdyż w Polsce istnieje świecka tradycja długiego celebrowania procesu budowy metra (budowę pierwszej nitki zakończono po... 25 latach od wbicia w ziemię pierwszej łopaty). Potem okazało się, że Chińczycy nie zbudują nam autostrad za półdarmo - i w rezultacie zamiast nowych szerokopasmowych dróg, którymi można mknąć przez Polskę, będziemy mogli przebijać się w czasie Euro 2012 przez "przejezdne" drogi. A i to nie wszędzie. Kolej jak utkwiła w czasach PRL-u, tak tkwi w nich dalej, ale na szczęście Euro 2012 odbywa się w czerwcu, więc kibicom z południa Europy nie grozi zamarznięcie w nieogrzewanych pociągach.

Ostatnio okazało się, że organizatorzy Euro 2012 "nieco" przeliczyli się jeśli chodzi o liczbę kibiców jacy odwiedzą Polskę - miało ich do naszego kraju przyjechać ponad 700 tysięcy - przyjedzie o... pół miliona mniej. W efekcie przedstawiciele szeroko rozumianej branży usługowej mogą zapomnieć o tym, że w ciągu miesiąca zarobią tyle, by odpalać cygara od 100-złotówek - niewykluczone, że zarobią tyle co zwykle, a może nawet mniej - jeśli za wysoko wywindują ceny.

Może więc chociaż sukces sportowy? No cóż - drużynie Franciszka Smudy zdarzają się przebłyski czegoś co przypomina grę w piłkę nożną na wysokim poziomie (mecz z Niemcami), ale równie często nasze orły sprowadzają nas na ziemię (mecz z Włochami) - a ich gra, jak mawia nieoceniony Jan Tomaszewski jest boska, co oznacza, że tylko Bóg wie jak zagrają w najbliższym meczu. O kondycji polskiej reprezentacji wiele mówi fakt, że wszyscy uczestnicy Euro 2012 bardzo chcieli trafić do grupy z Polakami - i bynajmniej nie chodziło im o to, aby mieć okazję do pomeczowej wymiany koszulek z naszymi gwiazdami.

A stadiony? - spyta ktoś. Słusznie. Dzięki Euro 2012 mamy w kraju cztery piękne stadiony - z perłą w koronie, wartym niemal 2 miliardy złotych Stadionem Narodowym w Warszawie. Co dostaliśmy za te 2 miliardy? Obiekt na którym - według Policji i władz stolicy - najlepiej rozgrywać mecze bez kibiców, albo profilaktycznie nie rozgrywać ich wcale. Świetnie zainwestowane 2 miliardy złotych, prawda?

Gdybyśmy jeszcze chociaż dzięki organizowaniu Euro 2012 mogli obejrzeć na żywo reprezentację Brazylii, albo Argentyny... Tu gorąca prośba do minister sportu Joanny Muchy - niech pani ustali kto zdecydował, że zamiast Messiego przyjdzie nam oglądać w stolicy Rosjan i Greków.

O polskich przygotowaniach do Euro 2012 czytaj na Wprost.pl:

Stadion Narodowy nie nadaje się do gry. Superpucharu nie będzie

Nowak otworzy wszystkie drogi na Euro 2012. Nawet te niewykończone

Ile nie zarobimy na Euro 2012?

Mucha nie zna się na piłce. Mamy dowód

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...