A kto to jest Beata Sawicka?

Dodano:
Śledząc medialną aktywność polskich polityków w ciągu ostatnich dwóch dni można było dojść do wniosku, że sprawa Beaty Sawickiej była jednym z najważniejszych problemów trapiących w ostatnich latach Polskę i Polaków, a jej zakończenie wyrokiem dla byłej posłanki PO ma dla naszego kraju znaczenie podobne do zwycięstwa pod Grunwaldem albo wiktorii wiedeńskiej.
Tymczasem warto byłoby zachować odpowiednie proporcje. Po pierwsze - gdyby Sawicka nie zafascynowała się agentem Tomkiem i jego wypchanym pieniędzmi portfelem - prawdopodobnie byłaby wciąż jednym z tych przedstawicieli parlamentu, których znają tylko rodziny, przyjaciele i listonosze dostarczający im pocztę. Wbrew temu co sugerowali i wciąż sugerują politycy PiS sprawa Sawickiej nie udowodniła wcale, że PO jest przeżarta korupcją - dowiodła jedynie tego, że dobrze jeśli istnieje organ patrzący politykom na ręce, bo nasi wybrańcy narody są tylko ludźmi - i oprócz niezłomnych bojowników o prawo i sprawiedliwość w rodzaju Mariusza Kamińskiego czy agenta Tomka przemianowanego ostatnio na posła Tomasza Kaczmarka - trafiają się wśród nich również takie Sawickie. Ale Sawickie można znaleźć również po drugiej stronie barykady - wystarczy przypomnieć choćby casus ministra sportu w rządzie Jarosława Kaczyńskiego Tomasza Lipca, którego zatrzymało to samo CBA, które rozprawiło się z Sawicką. Czy fakt iż minister rządu PiS został w związku z korupcyjnymi zarzutami skazany na 3,5 roku więzienia oznacza, iż PiS jest w centrum korupcyjnego układu? Oczywiście nie - tym bardziej jednak nie można wyciągać zbyt daleko idących wniosków ze sprawy Sawickiej.

Po drugie - czy skazanie Sawickiej zmieni coś w polskiej polityce? To mocno wątpliwe - bo gdyby skazywanie przestępców za łamanie prawa skłaniało ich do tego, by prawa nie łamać - to więzienia świeciłyby dziś pustkami. Skoro jednak wciąż mamy kogo skazywać, to musimy pogodzić się z tym, że wśród nas zawsze będą ludzie gotowi zabijać, kraść, oszukiwać albo brać łapówki od agentów CBA. Więc i z tego względu sprawą Sawickiej nie warto się zbyt długo zajmować.

Po trzecie - czy wyrok dla Sawickiej oznacza, jak chce Adam Hofman, że PiS powinien zostać przeproszony za przegrane wybory w 2007 roku (sic!) przez PO, albo jest dowodem - jak chce Mariusz Kamiński - że sprawa posłanki Platformy ujawniona na kilkanaście dni przed wyborami nie miała absolutnie nic wspólnego z polityką? Cóż - to zdecydowanie zbyt daleko idące wnioski. PiS nie przegrał wyborów w 2007 roku przez płaczącą Sawicką. Partia Jarosława Kaczyńskiego przegrała, bo nie zauważyła, że Polacy, którzy w 2005 roku chcieli zemsty na skorumpowanych politykach, po dwóch latach PiS-owskiego rządzenia przez kryzys chcieli już tylko świętego spokoju - tymczasem sprawa posłanki PO zapowiadała im kolejne lata politycznych igrzysk, jakie chciał fundować Polsce PiS. A fakt, że Sawicka została uznana za winną, nie zmienia faktu, że Kamiński na konferencji podczas której poinformował o jej sprawie jednoznacznie stwierdził, że ma nadzieję, iż Polacy zastanowią się teraz jak głosować w wyborach. Jeśli to nie jest polityczne wykorzystanie sprawy, to co nim jest?

Jeśli więc można coś zasugerować PiS-owi - to proponuję, aby na ustach jej polityków rzadziej pojawiała się Sawicka, a częściej konkrety dotyczące alternatywnego w stosunku do tego co proponuje PO planu naprawy finansów publicznych. Polacy dużo bardziej niż politycznych igrzysk potrzebują bowiem chleba.

O sprawie Sawickiej czytaj więcej na Wprost.pl:

Tusk przeprasza za Sawicką, atakuje wykorzystywanie CBA. "To był wstyd dla Polski"

Tusk i Komorowski przeproszą Kaczyńskiego za to, że... przegrał wybory? "Płacz Sawickiej zmienił wynik"

Ziobro: agent Tomek tylko odpisywał na SMS-y Sawickiej. On nie zaczął flirtu

Kamiński: niech Tusk podziękuje CBA za oczyszczenie PO z Sawickiej

Beatka "łamała męskie serce" agenta Tomka? Kamiński: to słowa wyrwane z kontekstu, a poza tym nieprawdziwe

Artur Bartkiewicz

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...