Polacy oszczędzają, więc Sejm… zapłaci za asystentów posłów

Dodano:
fot. PAP/Paweł Supernak
Marszałek Sejmu Ewa Kopacz chce, aby Kancelaria Sejmu pokryła koszty zatrudnienia dodatkowych asystentów posłów, którzy mieliby wspomóc parlamentarzystów w tworzeniu prawa – dowiedział się Wprost.pl. Koszt? Według naszych informacji chodzi o kwotę ośmiu tysięcy złotych na jednego posła.
– To propozycja członków konwentu seniorów. Rozmawialiśmy o tym w kontekście tego, jak podnieść jakość funkcjonowania biur poselskich. Chodziło nam przede wszystkim o to, by sprawić, że pracownicy posłów będą bardziej związani z procesem legislacyjnym i funkcjonowaniem całego Sejmu – mówi w rozmowie z Wprost.pl Jerzy Wenderlich, wicemarszałek Sejmu.

Kancelaria Sejmu ma wziąć na siebie koszty zatrudnienia dodatkowych asystentów posłów.. Z naszych informacji wynika, że zatrudnienie asystentów dla jednego parlamentarzysty będzie wiązało się z wydatkiem rzędu ośmiu tysięcy złotych miesięcznie. Wenderlich nie chce tego potwierdzić. – Nie rozmawialiśmy o dokładnych kwotach – ucina temat. 

A jak się to ma do kryzysu i oszczędności? – pytamy marszałka. – Tak się ma, że dziadostwo przynosi zawsze duże straty – odpowiada polityk SLD.

Obecnie na konto każdego z polskich posłów i senatorów zawodowych co miesiąc wpływa około 10 tys. zł. Składa się na to podstawa uposażenia, czyli niemal 7000 zł (9892 zł brutto), dieta - 2473 zł (wolne od podatku dochodowego), a także ewentualne dodatki za szefowanie komisjom i podkomisjom - od 989 zł do 1978 zł. Miesięcznie, dodatkowo, każdy poseł na prowadzenie swojego biura dostaje kolejne 11 650 złotych (z pieniędzy tych zatrudnia się m.in. asystentów).
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...