Demokracja po białorusku: jeden opozycjonista na 1000 lokali wyborczych

Dodano:
Alaksandr Łukaszenka (fot. president.gov.by)
Tylko 61 przedstawicieli opozycji trafiło do komisji wyborczych, które będą liczyć głosy oddane 23 września w wyborach do Izby Reprezentantów, niższej izby parlamentu Białorusi. To mniej niż 0,1 proc. składu komisji – podały portale opozycyjne. Liczba przedstawicieli opozycji w komisjach wyborczych zmniejszyła więc w stosunku do poprzednich wyborów parlamentarnych z 2008 r., kiedy to było ich 180.

We wszystkich 6 304 komisjach wyborczych znalazło się obecnie 68 945 osób. 61 z nich to przedstawiciele opozycji: 39 przedstawicieli będzie miała lewicowa partia „Sprawiedliwy Świat”, 12 – Białoruski Front Narodowy (BNF) i po pięciu przedstawicieli Zjednoczona Partia Obywatelska (ZPO) oraz Białoruska Partia Socjaldemokratyczna "Hramada" – podało Radio Swaboda, powołując się na koordynatora kampanii „O sprawiedliwe wybory” Wiktara Karniejenkę.

Białoruska opozycja nie wypracowała wspólnego stanowiska co do strategii przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Choć wszystkie siły prodemokratyczne uważają, że głosowanie nie będzie uczciwe, to niektóre wezmą w nim udział, a inne zapowiedziały bojkot. Kampanię bojkotu ogłosiły m.in. Białoruska Chrześcijańska Demokracja oraz rada koordynacyjna opozycyjnego ruchu Zjazdów Narodowych, kandydatów wysuwają natomiast m.in. Sprawiedliwy Świat, BNF i ZPO.

Po wyborach prezydenckich z 2010 roku brutalnie zdławiono w Mińsku protest przeciwko oficjalnym wynikom, dającym prawie 80 proc. poparcia prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence. Do aresztów trafiło wtedy ponad 600 osób. Kilkadziesiąt z nich stanęło przed sądem w sprawach karnych dotyczących masowych zamieszek, ponad 20 skazano na pobyt w kolonii karnej.

PAP, arb

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...