Romney i Obama powalczą o swing states

Dodano:
fot. EPA/PAP
Przedwyborcze konwencje obu partii są elementem walki kandydatów do Białego Domu - prezydenta Baracka Obamy i Mitta Romneya - o tzw. swing states, czyli stany, w których wynik wyborów powinien się rozstrzygnąć, gdyż szanse obu kandydatów są tam wyrównane.

Konwencja Partii Republikańskiej (GOP) w zeszłym tygodniu odbyła się na Florydzie, gdzie od dawna liczba zwolenników obu partii jest mniej więcej równa. Floryda była widownią dramatycznego sporu o głosy w wyborach w 2000 r., kiedy dopiero Sąd Najwyższy przyznał zwycięstwo George'owi W. Bushowi, co zdecydowało o jego ostatecznej wygranej w całym kraju. Według najnowszego sondażu, przeprowadzonego już po konwencji, gdyby wybory odbyły się dziś, na Obamę głosowałoby na Florydzie 48 procent wyborców, a na Romneya - 47 procent.

Jest to prawie taki sam wynik, jak przed konwencją, co oznacza, że nie poprawiła ona notowań Romneya. Tymczasem kandydat partii, która organizuje konwencję - starannie wyreżyserowane widowisko mające jak najlepiej "sprzedać" kandydata - zyskuje zwykle w sondażach.

Zdaniem komentatorów wyborcy z Florydy - stanu licznie zamieszkanego przez emerytów, którzy przenoszą się tu na starość do ciepłego klimatu - obawiają się, że lansowany przez GOP plan reformy Medicare, państwowego funduszu ubezpieczeń zdrowotnych, odbije się na ich kieszeni. Rozpoczynająca się we wtorek Konwencja Partii Demokratycznej odbywa się w Charlotte w Karolinie Północnej, która stała się swing state (dosł. stanem wahającym się) od niedawna. Chociaż Karolina Północna jest częścią konserwatywnego południa USA, w wyborach w 2008 r. wygrał tam Obama.

Jak się okazało, zadecydowało o tym poparcie Afroamerykanów, lecz także wielu białych, gdyż profil społeczny tego stanu się zmienia. W ostatnich latach przenosi się tam wielu młodych, wykształconych Amerykanów o liberalno-lewicowych sympatiach, przyciąganych ofertami pracy w sektorze High Tech, nauce i usługach finansowych.

Demokraci skierowali w związku z tym poważne środki na kampanię Obamy w Karolinie Płn. i wybrali Charlotte jako miejsce konwencji. Według najnowszego sondażu prowadzi tam na razie Romney - chce na niego głosować 47 procent mieszkańców stanu, podczas gdy na Obamę 43 procent. Różnica ta mieści się jednak w granicach błędu statystycznego. Poza Florydą i Karoliną Północną jako swing states eksperci wymieniają zwykle jeszcze 5-6 stanów, najczęściej Ohio, Wirginię, New Hampshire, Kolorado, Wisconsin i Nevadę.

W poniedziałek, który w USA jest Świętem Pracy (Labour day), Obama odwiedził Ohio. Przemawiając w Toledo, szyderczo ocenił konwencję GOP w Tampie na Florydzie, mówiąc, że przypominała ona "powrót do czasów czarno-białej telewizji".

- Gubernator Romney nie zaproponował wam ani jednej nowej koncepcji. Większość czasu mówcy w Tampie poświęcili na mówienie o mnie i o tym, jak jestem wszystkiemu winien - powiedział.

eb, pap

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...