Obama prowadzi w kluczowych stanach

Dodano:
Barack Obama (fot. PAP/EPA/MICHAEL REYNOLDS)
Gdyby wybory prezydenckie w USA odbyły się dziś, prezydent Barack Obama wygrałby z republikańskim kandydatem do Białego Domu Mittem Romneyem w trzech kluczowych stanach, gdzie rezultat głosowania może zadecydować o końcowym wyniku.

W najnowszym sondażu "Wall Street Journal" i telewizji NBC News Obama prowadzi przed Romneyem w Ohio, Wirginii i na Florydzie - trzech największych spośród około ośmiu tzw. swing states, czyli stanów, gdzie szanse obu kandydatów są mniej więcej równe. Na Florydzie Obama prowadzi w stosunku 49 do 44 procent, w Ohio - 50 do 43 procent, a w Wirginii - 49 do 44 procent. Są to różnice powyżej marginesu błędu statystycznego, który wynosi ok. 3 procent.

Analizy preferencji przedwyborczych Amerykanów oparte na sondażach prowadzonych m.in. przez telewizję CNN wskazują, że zwycięstwo Obamy we wspomnianych trzech stanach praktycznie gwarantuje mu wygraną w całych wyborach, nawet gdyby przegrał w pozostałych "swing states", tzn. Kolorado, Nowym Meksyku, Iowa, New Hampshire i Nevadzie. Wynika to z amerykańskiego systemu wyborczego, gdzie o wyborze prezydenta decydują głosy elektorskie. Zwycięzca w danym stanie otrzymuje wszystkie jego głosy elektorskie, niezależnie od tego, ile głosów bezpośrednich zdobył jego przeciwnik.

Do wyborów 6 listopada jest jeszcze ponad 7 tygodni, ale z sondaży wynika również, że przytłaczająca większość Amerykanów już zdecydowała, na kogo będzie głosować. Według sondażu WSJ we wspomnianych trzech kluczowych stanach waha się jeszcze tylko 6 procent wyborców. Co więcej, w Ohio 48 procent wyborców uważa, że Obama lepiej poradzi sobie z gospodarką niż Romney, na którego wskazuje 44 procent, natomiast w Wirginii i na Florydzie prezydentowi ufa w tym zakresie mniej więcej taki sam odsetek, jak kandydatowi Republikanów.

Do niedawna największym atutem Romneya, byłego biznesmena i gubernatora Massachusetts, było przekonanie Amerykanów, że szybciej niż Obama poprawi on sytuację ekonomiczną.

jl, PAP

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...