Cień Kaczyńskiego w oknie? "Kult prezydenta idzie w niewłaściwym kierunku"

Dodano:
Lech Kaczyński (fot. Wprost) Źródło: Wprost
- To, co dzieje się wokół sprawy katastrofy smoleńskiej, łączenie jej ze zdarzeniami i symbolami religijnymi, włączanie w jej wyjaśnienie autorytetów religijnych, łączenie polityki z religią i Kościołem, może świadczyć o tym, że kult osoby prezydenta i eksponowanie jego roli politycznej i religijnej idzie w niewłaściwym kierunku - mówił w rozmowie z Wprost.pl prof. Józef Baniak, socjolog religii z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Joanna Apelska : W Internecie pojawiło się ostatnio zdjęcie wykonane przez dziennikarkę "Gazety Polskiej Codziennie” przedstawiające kamienicę, w której kiedyś mieszkał Lech Kaczyński z małżonką. W jednym z okien widać cień, który ma przypominać Lecha Kaczyńskiego. Czy to już jakiś przejaw kultu związanego z katastrofą smoleńską?

Prof. Józef Baniak: Zdarzenie to, ukazujące cień postaci prezydenta Lecha Kaczyńskiego, przypomina swoiste prywatne objawienia religijne, choćby mariofanie czy chrystofanianie, w których ludzie ich doświadczający „widzą” Matkę Boską czy też Chrystusa w różnych okolicznościach, np. na drzewach i na oknach. Nierzadko sami wymyślają określony mit, który chcą upowszechnić, aby zyskać silną podstawę dla własnej wiary w jego realność. Taką analogię można zastosować w sytuacji "widzenia” cienia osoby prezydenta Kaczyńskiego w oknie mieszkania.

Czemu miałoby to służyć?

Ludzie ci chcą, aby nie zaginęła pamięć o "ICH” prezydencie, sami chcą go widzieć takim, jakim go zapamiętali w przeszłości, chcą, aby był on powszechnym bohaterem, któremu jest należny kult pod wieloma postaciami czy formami. Kult jednostki jako bohatera, niezależenie od środowiska jej pochodzenia – naturalnego czy nadnaturalnego - ma ten sam cel. Po pierwsze, zachowanie bohatera w pamięci wiernych odbiorców, jego swoistą sakralizację poprzez profanację prawdziwego sacrum religijnego. Po drugie, sakralizację mitu świeckiego, na bazie którego kult tego bohatera powstał i narasta. Być może ci ludzie nie zamierzają czcić w duchu religijnym byłego prezydenta. Jednak gdyby tak się było, sytuacja stałaby się bardzo niebezpieczna. To, co dzieje się wokół sprawy katastrofy smoleńskiej, łączenie jej ze zdarzeniami i symbolami religijnymi, włączanie w jej wyjaśnienie autorytetów religijnych, łączenie polityki z religią i Kościołem, może świadczyć o tym, że kult osoby prezydenta i eksponowanie jego roli politycznej i religijnej idzie w niewłaściwym kierunku. Pytanie, jak zareagują duchowni? Na to pytanie trudno teraz jednoznacznie odpowiedzieć.

Myśli pan, że Kościół powinien jakoś interweniować? 

Powinien jakoś zareagować, a przynajmniej wreszcie odłączyć religię i religijność ludzi od spraw politycznych, chronić znaki i symbole religijne przed aneksją polityczną, nie pozwalać, aby politycy wykorzystywali je do własnych interesów politycznych; powinni też chronić bohaterów religijnych przed ich desakralizacją polityczną.

Jak pan oceni a fakt tak dużego zainteresowania zdjęcia z cieniem ?

W odniesieniu do tragedii Smoleńskiej jest wiele osób, które chciałyby sakralizować mit z nią związany. Niektórzy ludzie twierdzą, że pochówek Lecha i Marii Kaczyńskich na Wawelu w Krakowie jest przejawem sakralizacji tego mitu. Na tę sprawę można spojrzeć z wielu punktów widzenia, gdyż nie jest ona do końca poprawnie wyjaśniona i ukazana społeczeństwu. Obie strony chcą wykorzystać ją do własnych celów politycznych, łącząc ją też z religią i Kościołem. Władze Kościoła powinny dostrzec ten problem dla dobra religijności ludzi. 

Czy ludzie religijni mogą zastąpić sobie zwykłą religię „religią smoleńską”?

Ludzie o wątłej wierze naprawdę nie wiedzą, w co wierzą. Tego typu wiara oscyluje między magią i iluzją. Z biegiem czasu osoba, która przyjmie ten mit, będzie go urealniać. Ci ludzie wierzą i będą wierzyć, że takiego prezydenta, jak Lech Kaczyński, nie było nigdy i już nie będzie. Tym bardziej, że ludzie z tego środowiska będą robili wszystko, aby ten mit upowszechniać i sakralizować, nadać mu wymiar nadzwyczajny. Kult prezydenta Lecha Kaczyńskiego może też przybrać wymiar quasireligijny, a obrazem tego są coraz liczniej powstające pomniki upamiętniające jego nadzwyczajność w relacji do innych prezydentów kraju. W ten sposób staje się on bohaterem narodowym, a jako taki wymaga innej czci. W socjologii religii są znane liczne przypadki kultu takich bohaterów – religijnych i świeckich. W miejscach tego kultu zwolennicy tego prezydenta będą się zbierać i analizować jego osiągnięcia polityczne i inne, w tym związane z religią i Kościołem, a także ciągle przypominać katastrofę smoleńską, w której on tragicznie zginął. Niestety, będą też stale obciążać za to zdarzenie tych, których dotąd zdążyli już obciążyć. Kult bohaterów staje się często podłożem kultu religijnego, choćby w sytuacji, w której o zasługach i walorach osobowych bohatera mówi się w obiektach religijnych, kiedy czynią to osoby duchowne, opiewające takiego bohatera.

Dlaczego ludzie chcą zobaczyć Lecha Kaczyńskiego w cieniu w oknie? 

A dlaczego ludzie religijni, a nierzadko też wątpiący religijnie, chcą widzieć „cudowne” zdarzenia w sytuacjach i okolicznościach, które nie mają nic wspólnego z wiarą religijną czy autentyczną religijnością? Potrzeba ich ma u swych podstaw różne motywy i powody, w tym chcą zobaczyć „cud” na własne oczy, a zarazem coś z jego pomocą uzyskać. Takimi zdarzeniami są choćby prywatne maryjne objawienia religijne, licznie występujące też w Polsce, w których ludzie widzą postać Matki Boskiej na szybie w oknie, na drzewie czy na łące. Oni „wierzą” w ten „cud” i nic nie przekona ich, że tam nie pojawiła się cudownie Matka Boska.

Podobnie może dziać się w sytuacjach niereligijnych. Zwolennicy prezydenta Kaczyńskiego chcą wierzyć ciągle w jego nadzwyczajność, chcą widzieć go zawsze jako swojego bohatera, a taka sytuacja, o której Pani mówi, jest dobrą okazją do wspomnień i rozpatrywania powodów jego śmierci, szerzenia kultu jego osoby. Ludzie, którzy nie znają istoty tego zdarzenia, jakim była nieprzewidziana śmierć ich bohatera, a zarazem nie chcą pogodzić się z obiektywnymi jej przyczynami, mają własną usilną potrzebę zrozumienia go, będą  więc mu nadawali realny wymiar. Analiza takich zdarzeń może wymknąć się spod kontroli i przybrać też wymiar parareligijny. Między mitem religijnym a świeckim jest bardzo delikatna granica, którą można łatwo i niepostrzeżenie przekroczyć, wykorzystać symbole religijne i miejsca ich funkcjonowania do szerzenia kultu własnego bohatera. W tej sytuacji mamy już do czynienia z przekraczaniem granicy między tymi mitami. Ludzie ci jej nie widzą. W ich odbiorze prezydent Kaczyński był osobą niemalże nadzwyczajną w swoich działaniach, bohaterem, któremu należy się specjalny kult, w dodatku w szerokim wymiarze społecznym i przestrzennym. Stawianie pomników, nazywanie ulic i innych obiektów użyteczności społecznej jego imieniem, jest wyrazem takiego właśnie kultu. Realność kultu świeckiego jednostki może przekroczyć granice kultu religijnego. Niektórzy mówią już o swoistej „religii smoleńskiej”! Czyli o takim zdarzeniu świeckim i politycznym, które ma „ślady” zdarzenia  religijnego. Wśród zwolenników prezydenta Kaczyńskiego i osób budujących jego kult w społeczeństwie jest to już normalność. Ludzie ci w to wierzą na wzór wiary religijnej. Jednak takie zbliżenie obiektów wiary może okazać się dla nich niekorzystne, jeśli ktoś lub coś zdoła osłabić jej przedmiot.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...