Oskarżony o zbrodnie przeciwko narodowi polskiemu: Jestem dobrym człowiekiem

Dodano:
Proces strażnika z Wronek, oskarżonego o znęcanie się nad więźniami politycznymi, wznowiony, fot. sxc.hu Źródło: FreeImages.com
Konrad K., funkcjonariusz Służby Więziennej Centralnego Więzienia we Wronkach, został w 2012 r. uznany winnym znęcania się nad więźniami politycznymi. Teraz jego proces rusza na nowo – informuje Gazeta.pl.
Opolanin został oskarżony przez Oddziałową Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w toku prowadzonego przez nią śledztwa, dotyczącego represjonowania więźniów politycznych. Instytut Pamięci Narodowej dotarł do świadków, którzy zeznali, że Konrad K. szybko awansował w hierarchii więzienia, stając się jednocześnie postrachem wśród osadzonych. Jeden z nich miał zeznać, że K. mawiał: "w więzieniu nie ma Boga. Bogami jesteśmy my, strażnicy”.

Konrad K. w latach 1948-1954 miał znęcać się fizycznie nad więźniami politycznymi osadzonymi we Wronkach. Według zeznań bił ich, poniżał, doprowadzał do fizycznego wyczerpania, naruszając tym samym prawo do nietykalności cielesnej i prawa do humanitarnego traktowania. IPN zarzucił mu znęcanie się nad więźniami politycznymi.

W wyniku prowadzonego dochodzenia, 84-letni mężczyzna został uznany przed dwoma laty przez sąd winnym i skazany na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 4 lata oraz na karę grzywny w wysokości 1500 zł. Został też obciążony kosztami procesu. Nie trafił do więzienia ze względu na słaby stan zdrowia.

Obrońca Konrada K. wniósł jednak wniosek o apelację, w związku z licznymi błędami ze strony IPN. Syn oskarżonego po wczorajszej rozprawie powiedział – IPN popełnił wiele błędów, słuchał bajdurzenia i nawet nie sprawdzał faktów. Według niego w akcie oskarżenia znalazły się zapisy, mówiące o znęcaniu się przez Konrada K. nad więźniem P. Okazuje się jednak, że P. nigdy nie był osadzony we Wronkach. – Są i inne błędy. Jeden z więźniów mówi o pobiciu w 1953 roku. Tylko że go cztery lata wcześniej z więzienia zwolniono – dodał syn K.

Sam oskarżony powiedział przed sądem – Jestem dobrym człowiekiem, rodzice dobrze mnie wychowali. Byłem wtedy młodym człowiekiem, interesowałem się jedynie sportem, a nie polityką – mówił dalej. – Zresztą nawet nie wiedziałem, za co więźniowie odbywają karę, nie wiedziałem, do jakich organizacji należeli, sam też nie należałem do żadnej organizacji.

– Kiedy pracowałem na warsztacie krawieckim, to nawet z więźniami herbatę czy kawę piłem. Śniadanie z nimi jadłem, jak z normalnymi ludźmi. Tych więźniów proszę o mnie spytać. Znali mnie, na pewno mają coś do powiedzenia, ale nie to, że ich biłem – zakończył Konrad K.

Podczas kolejnych rozpraw sąd ma powołać świadków, o których wspomniał oskarżony. W czasie pierwszego procesu nie zostali przesłuchani, ponieważ nie wskazał ich Konrad K., który nie zdawał sobie sprawy, że zajdzie taka konieczność. Sąd sprawdzi również, czy inne wymienione w akcie oskarżenia ofiary faktycznie przebywały we Wronkach w związku z działalnością niepodległościową. Celem będzie ustalenie, czy jeśli K. rzeczywiście znęcał się nad więźniami, robił to ze względów politycznych.

kl, ipn, gazeta.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...