"Baranina" się powiesił!

Dodano:
Jeremiasz Barański, "Baranina", oskarżony m.in. o zlecenie zabójstwa b. ministra sportu Jacka Dębskiego, popełnił samobójstwo w swojej celi w wiedeńskim areszcie.
57-letniego "Baraninę" znaleziono w środę o godzinie 5.00 rano powieszonego na pasku przywiązanym do zasuwy okiennej w jego celi.

Jak powiedziała rzeczniczka austriackiego resortu sprawiedliwości Elisabet Zacharia, nie widziano powodu, by zabierać Barańskiemu pasek. Według niej, równie dobrze mógłby wykorzystać przewód zasilający od telewizora, który stał w jego celi.

Jak twierdzi Zacharia, we wtorek Barański miał widzenie z żoną i "nie było żadnych oznak, że planował samobójstwo". Oskarżony, który wielokrotnie próbował przekazywać wiadomości z aresztu śledczego, przebywał w jednoosobowej celi.

Według rzeczniczki, cele w areszcie, w którym przebywał Barański, były zwykle kontrolowane co godzinę, a jeśli zdarzały się opóźnienia, to nie większe niż o 15 minut. Zawęża to czas, w którym Barański popełnił samobójstwo.

Miesiąc temu miała miejsce pierwsza próba samobójcza oskarżonego. Został on wówczas przewieziony do szpitala z objawami zatrucia. Według policji austriackiej, wypił środek czyszczący. Baranina twierdził natomiast, że to policja chciała go otruć. Jego życiu nie zagrażało wtedy niebezpieczeństwo. Obrońca Jeremiasza B. wystąpił wówczas z wnioskiem o badanie psychiatryczne swojego klienta, "ponieważ zaczął wątpić w jego poczytalność".

Proces "Baraniny", już bliski zakończenia, został wtedy odroczony do 19 maja. Obecnie w związku ze śmiercią oskarżonego prokuratura austriacka formalnie umorzy sprawę Barańskiego - poinformowała APA.

Sprawą jego samobójstwa zajmie się natomiast austriacka prokurator Susanne Waidecker, ta sama, która prowadzi śledztwo w sprawie samobójczej próby Barańskiego z kwietnia.

Samobójstwem "Baraniny" nie jest zaskoczony oskarżyciel w jego wiedeńskim procesie prokurator Walter Geyer. W podsłuchanych przez austriacką policje rozmowach telefonicznych, które "Baranina" prowadził ze swojej celi w areszcie śledczym, oskarżony sugerował możliwość odebrania sobie życia, jeśli nie będzie innego wyjścia.

"Widział, jak toczy się proces, był przecież bardzo inteligentnym człowiekiem. Sprawa +zamówionych świadków+, mających go odciążyć, spaliła na panewce. Wyrok uniewinniający był coraz mniej prawdopodobny. Był w sytuacji bez wyjścia" - powiedział.

Proces Jeremiasza Barańskiego rozpoczął się 23 styczniu przed sądem krajowym w Wiedniu. "Baraninę" oskarżono o szereg przestępstw, m.in. zlecenie zabójstwa Dębskiego, przynależność do organizacji przestępczej oraz uzyskanie austriackiego obywatelstwa w niewyjaśnionych - być może sprzecznych z prawem - okolicznościach.

Według aktu oskarżenia, motywem zlecenia zabójstwa byłego ministra sportu były rozliczenia finansowe między "Baraniną" a Dębskim. Były minister przelał na konto w Wiedniu 421.502 euro, a oskarżony owo konto "wyczyścił". Według austriackiej prokuratury Jeremiasz Barański musiał się obawiać, że były minister wykryje opróżnienie konta. Pieniądze te prawdopodobnie pochodziły z "niejasnych źródeł" -  podała austriacka agencja APA.

Jako materiał obciążający oskarżonego, prokurator wymienił m.in. listę rozmów telefonicznych. W nocy z 11 na 12 kwietnia 2001, kiedy zastrzelony został Dębski, Jeremiasz Barański 15 razy rozmawiał telefonicznie z płatnym zabójcą Tadeuszem M. oraz z "Inką", oskarżoną w Polsce o wystawienie Dębskiego zabójcy.

Również "Inka" - Halina G. - która wcześniej wskazała mordercę, zeznając w marcu w Wiedniu na procesie "Baraniny", twierdziła, że to Barański zlecił zabójstwo Dębskiego.

Prokurator Walter Geyer mówił też o powiązaniach Jeremiasza Barańskiego z austriacką policyjną grupą operacyjną, która zajmowała się zwalczaniem przestępczości zorganizowanej (EDOK). Oskarżony był od lat 90. tajnym współpracownikiem EDOK (później rozwiązanej) i - jak powiedział Geyer - inkasował honoraria nawet wtedy, gdy w Niemczech skazano go za przemyt papierosów na dwa lata więzienia z zawieszeniem i wysoką grzywnę, a w Polsce prowadzono śledztwo w związku z podejrzeniem o przemyt alkoholu. "Niektórzy funkcjonariusze policji działali w interesie jego organizacji" - powiedział.

Barański był też zleceniodawcą zamachu na polską prokurator, która kiedyś prowadziła śledztwo przeciwko niemu, a także - według podejrzeń polskich organów ścigania - mógł mieć związki z zamachem w barze w Warszawie, w którym zastrzelonych zostało pięć osób. O tych podejrzeniach dowiedziała się także EDOK, ale jej funkcjonariusze nie tylko nie starali się dowiedzieć ani o podejrzeniach wobec Barańskiego, ani o skazaniu go w Niemczech, ale wręcz odłożyli na bok akta, a Barański otrzymał ochronę policyjną.

Kiedy, w związku z zabójstwem Dębskiego, nastąpić miało zatrzymanie Barańskiego, EDOK usiłowała go nawet objąć programem ochrony świadków FBI i wyekspediować z Austrii. Nawet w areszcie śledczym oficer EDOK - za pośrednictwem obrońcy oskarżonego - na bieżąco informował "Baraninę" o wynikach prowadzonego przeciw niemu śledztwa.

Według prokuratora, funkcjonariusze z EDOK świadczyli Jeremiaszowi Barańskiemu "znaczne usługi" łącznie z tym, że jeden z funkcjonariuszy EDOK osobiście złożył w jego imieniu wniosek o przyznanie obywatelstwa austriackiego".

Barański i jego obrońca Karl Bernhauser zdecydowanie zaprzeczyli zarzutowi zlecenia zabójstwa Dębskiego, podobnie jak i wszystkim innym zarzutom. Zdaniem obrońcy, Barański padł ofiarą rozgrywek w austriackiej policji. Chciano załatwić EDOK. A EDOK można załatwić tylko w ten sposób, że powie się, iż B. jest supergangsterem".

Utrzymywał też, że obywatelstwo austriackie otrzymał całkowicie legalnie. Zaprzeczył, jakoby interweniował w tej sprawie wysoki funkcjonariusz EDOK, który miał za to otrzymać 36.336 euro.

Jeremiasz Barański, który miał podwójne obywatelstwo, odpowiadał przed sądem jako obywatel austriacki.

em, pap

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...