Czy powstanie partia prezydenta Komorowskiego?

Dodano:
Bronisław Komorowski (fot. prezydent.pl)
Intelektualna konstrukcja bez przyszłości, czy może plan na kilku politycznych zapleczach? Od kilku tygodni od różnych polityków słyszymy o „partii prezydenckiej”. Postanowiłyśmy sprawdzić, czy coś jest na rzeczy.
Ostatni czwartek, w warszawskim Patio Uficci Primo trwa gala nagród Wejcherta. Po imprezie Donald Tusk rozmawia z Grzegorzem Schetyną. Rozmowa nie jest długa. Pada propozycja wspólnego rozegrania meczu. Po co? – Donald ma dla Grzegorza tak zwaną propozycję ekspedycyjną – twierdzi współpracownik premiera. - Jaką? – dopytujemy – Żeby Grześka wyekspediować, gdzieś daleko. – Ale gdzie i po co? – Nie mogę zdradzić aż takich szczegółów, a po co? To chyba oczywista oczywistość – brzmi odpowiedź. Co na to Schetyna? Przewodniczący sejmowej komisji spraw zagranicznych milczy.
Ostatnio jednak jego głos narobił w Platformie zamieszania. Spotkanie z premierem ma miejsce tydzień po głośnym wywiadzie jakiego udzielił „Rzeczpospolitej”: „W PO nie ma woli walki” - mówił miedzy innymi. Wśród zwolenników szefa rządu zostało to odczytane jednoznacznie. Jako nielojalność i próba rozliczeń wyborczych. Po co Schetynie na chwilę przed końcem kampanii takie wystąpienie? 

– Grzesiek wie, że zostanie zamordowany, więc nie ma powodów aby milczał. Będzie mówił to, co myśli wielu polityków Platformy – podsumowuje współpracownik Schetyny. 

Jak mówią politycy PO, w Platformie można wskazać „kilka etapów mordowania kolegów”. – Grzesiek jest na końcówce drugiego etapu – przekonuje polityk PO. Pierwszym miała być marginalizacja. Drugim - wycinanie ludzi w strukturach partyjnych i spółkach. - Ten etap jest już na ukończeniu. Trzecim będzie wykreślenie jego żołnierzy z list w wyborach samorządowych, czwartym wykreślenie Schetyny z list do parlamentu. Finito. Samo wyrzucanie go z PO nie ma już znaczenia. Taki lajf. Grzesiek wie o tym. Może liczyć jedynie na propozycję startu do Senatu albo na jakąś placówkę – tłumaczy zachowanie Schetyny jeden z jego ludzi.
Pojawia się jednak jeszcze inna teoria. Zgodnie z nią, wystąpienie Schetyny może być wstępem do nowego projektu politycznego. Pod wodzą prezydenta. Robocza nazwa: partia prezydencka. Huczą o niej kuluary partyjne, sejmowe i prezydenckie: – Jeśli Gowin przegra wybory, to ludzie naturalnie skupią się wokół Schetyny z patronem w Pałacu Prezydenckim. – Jak by to miało wyglądać? – pytamy.
– Na początek luźna inicjatywa wokół Grześka, który musi się jakoś zinstytucjonalizować, potem zrobienie Komorowskiemu dobrej kampanii w wyborach prezydenckich, a na końcu błogosławieństwo wybranego właśnie prezydenta i szarża nowego ugrupowania w wyborach parlamentarnych.
Brzmi jak political fiction i przez wielu naszych rozmówców w PO jest tak traktowane. A jednak o efemerycznym projekcie „partii prezydenckiej” słychać na politycznym zapleczu już przynajmniej od kilku tygodni.

Więcej w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost" w tekście Anny Gielewskiej i Agnieszki Burzyńskiej. Najnowszy "Wprost", który będzie dostępny w niedzielę od 20:00 w formacie      e-wydania   .  
Najnowszy "Wprost" także jest dostępny na Facebooku   Facebooku   .   
"Wprost" jest dostępny również w wersji do        słuchania   .  
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...