Moda na zemstę w sieci

Dodano:
ZDJĘCIE: YAY MEDIA AS / ALAMY/BE&W
Cel jest jeden: wywołać ból, łzy i poniżenie byłego partnera lub partnerki. Do Polski przywędrowała z Zachodu moda na cyberzemstę. A wraz z nią ludzkie dramaty.

Żeby poznać zjawisko od środka, w internecie na popularnych forach dyskusyjnych zakładam kilka fikcyjnych kont. Na jednych jestem kobietą zrozpaczoną po odkryciu podwójnego życia męża. Na innym zdradzonym chłopakiem. Za każdym razem czuję się owładnięta (owładnięty) żądzą zemsty na swoim (swojej) eks.

Na odzew nie muszę długo czekać. „Włam się na jego Facebooka i napisz coś kompromitującego”. „Porysuj kluczami karoserię samochodu” – już po kilku godzinach dostaję podpowiedzi od tych, którzy to, co ja rzekomo przeżywam teraz, mają już za sobą. Po jakimś czasie pojawiają się bardziej wyrafinowane metody. „Kup na Allegro pozytywny wynik testu ciążowego albo zagroź, że popełnisz samobójstwo”. „Ja byłam okrutna i to mi pomogło” – z satysfakcją chwali się 33-letnia użytkowniczka. Kreatywność na męskich forach jest równie duża. „Zdradziła cię? Idź na piwo z facetem, który zajął się nią i podziękuj, że cię uratował” – raczej żartem sugeruje jeden z użytkowników. Drugi proponuje pójść krok dalej: „Na jej oczach pocałuj się z mężczyzną i wyznaj, że wolisz facetów”. Ale tak naprawdę prawdziwe rady dotyczą zemsty internetowej.

ZNISZCZYĆ WIZERUNEK

Zemsta w sieci jest banalnie prosta. Dysponując adresem poczty elektronicznej i telefonu, można skutecznie uprzykrzyć komuś życie. Z pomocą przychodzą portale z ogłoszeniami. Wystarczy, podszywając się za byłego partnera, zamieścić ofertę wynajmu mieszkania w korzystnej cenie lub propozycję dobrze płatnej pracy wraz z prośbą o kontakt telefoniczny między godziną 4 a 5 rano. Dobrze jest też umieścić anons erotyczny wraz ze zdjęciem i numerem komórki. Kobiety mścicielki chętnie umieszczają anonse swoich byłych na portalach dla homoseksualistów.

Kobiety mszczą się inaczej niż faceci. – Mężczyźni wywołują poczucie winy, a ich akty mają charakter bardziej prywatny – mówi dr Konrad Maj, psycholog społeczny ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. Kobiety częściej knują intrygi, rozsiewają plotki i publiczne pomówienia. – Często mierzą w wizerunek mężczyzny, zwłaszcza gdy ma on wysoką pozycję zawodową – wyjaśnia.

PRZEMYSŁ CYBERZEMSTY

Zdaniem specjalistów przyczyn popularności internetowej formy zemsty trzeba szukać w łatwej dostępności sieci i anonimowości,jaką można w niej zachować. Nie bez znaczenia jest też fakt, że aby zrujnować znienawidzonej osobie życie, nie trzeba się nawet ruszać od komputera. Mimo nowych technologii mechanizm psychologiczny zemsty zostaje ten sam. – Zdradzona osoba czuje się upokorzona, targają nią emocje, które chce zminimalizować – dodaje dr Maj. Za oceanem cyberzemsta to już prawdziwy przemysł. Rekordy popularności biją portale nastawione na „szukanie sprawiedliwości” przez porzuconych. W internecie bez problemu można znaleźć strony umożliwiające udostępnienie rozbieranych zdjęć ekspartnera, a także przerobienie normalnych zdjęć na pornograficzne. Nie brakuje specjalistów, którzy za wynagrodzeniem zadbają, by po wpisaniu imienia i nazwiska wybranej osoby właśnie jej zdjęcia pornograficzne pojawiały się na samej górze wyszukanych stron.

Zjawisko cyberzemsty właśnie dociera do Polski. W 2013 r. wszczęto prawie 5,5 tys. spraw dotyczących stalkingu, co stanowiło wzrost o prawie 900 spraw w stosunku do roku poprzedniego. 27 postępowań zakończyło się w sądzie, choć tylko jeden oskarżony trafił do więzienia. W tym samym czasie policja i prokuratura prowadziły 164 sprawy o utrwalanie i rozpowszechnianie rozebranych zdjęć i filmów innej osoby, co stanowi wzrost o 15 proc. w stosunku do 2012 r. Podobnych spraw ciągle przybywa.

ZRUJNOWAĆ ŻYCIE

Na razie żądni zemsty Polacy korzystają głównie z portali umieszczonych na serwerach amerykańskich. Na jednym z nich 22-letnia Paulina H. z niewielkiej miejscowości na południu kraju figuruje jako „Moja słodka była”. Umieszczający zdjęcia zachęca, by polecać stronę innym, szczególnie tym, którzy mogą osobiście znać bohaterkę. W sumie fotografii jest 12, z czego na czterech kobieta jest ubrana, na jednym ma tylko bieliznę, a na pozostałych prezentuje się w zupełnym negliżu. Jej anatomiczne szczegóły w ciągu dwóch tygodni obejrzało prawie 30 tys. osób. Ile z nich to znajomi dziewczyny? Sądząc po komentarzach, sporo: „Paulina nago, kto by pomyślał. Już nie musimy się zastanawiać, co masz pod ubrankiem”, „Zobaczymy kiedyś na żywo?”, „Pokażę to wszystkim, będziesz sławna” czy „Znam osobiście i nie sądziłem, że jest taka seksowna”.

Inny profil poświęcono 35-latkowi z miasta wojewódzkiego. Filmy erotyczne z jego udziałem umieściła skrzywdzona partnerka: „Jak lubił pokazywać, to niech teraz wszyscy zobaczą”. Kobieta przyłapała partnera, jak w tajemnicy przed nią korzystał z erotycznych czatów z kamerkami. W USA szczególnie złą sławą cieszył się portal IsAnyoneUp oraz jego założyciel, 27-letni Hunter Moore, określający się mianem „zawodowo rujnującego życie”. Miesięcznie na krzywdzie innych zarabiał tysiące dolarów, a licznik odwiedzin stworzonej przez niego strony sięgał 30 mln. Wytoczone mu procesy cywilne kosztowały go ponad 250 tys. dolarów, postanowił więc szukać dodatkowych źródeł dochodu. Włamywał się do skrzynek pocztowych nieznanych mu osób w poszukiwaniu roznegliżowanych zdjęć i umieszczał je na portalu. W styczniu zatrzymało go FBI i usłyszał zarzuty, za które może trafić za kratki na 42 lata. Serwis zamknięto, choć lukę od razu zapełniło kilka innych. Także i w Polsce można dziś znaleźć ludzi, którzy za drobną opłatą chętnie poznęcają się nad wskazaną osobą i doprowadzą ją na skraj załamania nerwowego. Mniej kreatywnym z pomocą przychodzą „mistrzowie zemsty”, czyli profesjonaliści, którzy anonimowo i skutecznie za pieniądze pomagają w wyrównaniu porachunków. „Chłopak źle cię traktował i okłamywał? Nie pozwól mu być górą, brudną robotę zrobimy za ciebie” – zachęca slogan na stronie internetowej założonej na amerykańskim serwerze. Żeby zniszczyć „eksa”, proponują bogatą gamę usług. Od bombardowania telefonami i SMS-ami przez podszywanie się pod czyjegoś maila i numer telefonu, fabrykowanie kompromitujących zdjęć, stworzenie upokarzającej strony internetowej po przesyłki do drzwi w stylu zwiędłych kwiatów, zużytej prezerwatywy czy laleczki wudu z przekłutą dowolną częścią ciała.

DOSYPAĆ CHILLI DO ŻELU

Polska zemsta w internecie często znajduje swoje przedłużenie w realu. Policja twierdzi, że z roku na rok sprawcy stają się bardziej agresywni. Przykład? Zabójstwo w Tarnowskich Górach, gdzie 22-letni chłopak nie mógł się pogodzić z rozstaniem i udusił kablem byłą partnerkę. Jej krwią wymalował na ścianie wielkie serce. W Toruniu zdradzony chłopak skrępował 26-latce ręce i rozgrzanymi nożyczkami wypalił na jej udzie nazwisko nowego wybranka. Kilka dni później kobieta odebrała sobie życie. – Stalking bardzo często bierze się z poczucia upokorzenia. Jest zemstą za doznane krzywdy emocjonalne – mówi Adam Straszewicz, psycholog sądowy, specjalizujący się w psychologii śledczej. – Trzeba pamiętać, że prześladują nie tylko porzuceni kochankowie. Zagrożeni są też na przykład celebryci oraz, co zdarza się coraz częściej, osoby zajmujące wysokie stanowiska – zwraca uwagę Straszewicz.

Jeszcze do niedawna ofiary prześladowań były praktycznie bezbronne. Od jakiegoś czasu, zwłaszcza w USA, coraz odważniej sprzeciwiają się internetowym oprawcom. Pierwszą odważną była dr Holly Jacobs, której akademicka kariera legła w gruzach, po tym jak uczniowie obejrzeli ogólnodostępne nagranie z jej sypialni. Trzy lata się ukrywała, zmieniła nazwisko i miejsce zamieszkania. W końcu wyszła z cienia, opowiedziała publicznie swoją historię. Obecnie pomaga osobom w analogicznej sytuacji, zapewnia im pomoc prawną i psychologiczną, a za pomocą specjalnego portalu internetowego zbiera podpisy na rzecz zaostrzenia przepisów wymierzonych w pornomścicieli.

W efekcie takich działań już dziesięć stanów w USA wprowadziło przepisy umożliwiające karanie pornozemsty. Także w Niemczech od maja byli partnerzy mogą żądać od swoich dawnych drugich połówek usunięcia wszystkich swoich intymnych zdjęć. Pornozemsta karana jest też w Polsce. Gdy po kilku dniach zaglądam na założone przeze mnie „profile zdradzonych”, na każdym mam kilkadziesiąt odpowiedzi. Kolejne rady to m.in.: „przyznać się do choroby wenerycznej”, „przespać się z jego najlepszym przyjacielem”, „zamówić do domu tuzin pizz” albo „dodać do żelu pod prysznic pokrojonych papryczek chilli”. Niektóre brzmią interesująco. Na wszelki wypadek fikcyjne profile likwiduję. Wszak, jak przekonują życzliwi internauci, wizja zemsty jest wyjątkowo kusząca, a jej smak – słodki. ■

Tekst ukazał się w numerze 24 /2014 tygodnika "Wprost".

Najnowszy numer "Wprost" jest dostępny w formie e-wydania.
Najnowszy "Wprost" jest  także dostępny na Facebooku.
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.

Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na  AppleStore  GooglePlay

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...