Polskiej Love Parade nie będzie (aktl.)
Wiceprezydent Łodzi Włodzimierz Tomaszewski powiedział podczas konferencji prasowej, iż impreza może się odbyć jedynie w hali sportowej i wokół niej. Na to nie zgadzają się jej organizatorzy.
"Ta impreza w centrum miasta jest niewskazana, lepiej będzie, jeśli zostanie skoncentrowana wokół hali sportowej" - powiedział prezydent. Zaznaczył jednocześnie, że nie wpłynął jeszcze od organizatorów wniosek o wydanie pozwolenia na zorganizowanie imprezy, a jedynie o wydanie opinii zarządu dróg. A ta była negatywna.
"Gdyby nawet taki wniosek wpłynął, to decyzja władz miasta będzie odmowna" - dodał.
Mirosław Orzechowski, wiceprezydent miasta odpowiedzialny za kulturę powiedział, że jego zdaniem impreza jest za głośna.
Według jednego z organizatorów parady, Rafała Barana, jej ideą jest przemarsz głównymi ulicami miasta. "Każda inna propozycja jej zorganizowania mija się z celem. Dlatego znając stanowisko władz Łodzi podjęliśmy decyzję, że w tym roku Parady Wolności nie będzie" - powiedział podczas specjalnie zorganizowanej konferencji.
Dodał, że miasto straci jedną z ciekawszych imprez kulturalnych. Z kolei Tomaszewski uważa, iż Parada Wolności nie jest imprezą o charakterze kulturalnym.
Baran nie zgodził się z zarzutami wiceprezydenta dotyczącymi niezłożenia przez organizatorów odpowiednich dokumentów. Podkreślił, że "wszystkie niezbędne dokumenty zostały złożone, a decyzję odmowną nazwał ideologiczną".
Nie wykluczył jednak zorganizowania na początku października w hali sportowej imprezy muzycznej pod nazwą Mega Party. "Warunek jest jeden. Musimy odzyskać zaległe pieniądze od organizatorów Festiwalu Dialogu Czterech Kultur (w ubiegłym roku parada techno odbyła się w ramach festiwalu)" - powiedział.
sg, pap