Proces dziennikarzy zatrzymanych w PKW. "Głośno deklarowali, że są z mediów"

Dodano:
(fot. JAKUB NICIEJA / newspix.pl ) Źródło: Newspix.pl
Przed warszawskim sądem rejonowym ruszył dziś drugi proces dziennikarzy zatrzymanych przez policję w siedzibie PKW. Chodzi o dziennikarza Telewizji Republika, Jana Pawlickiego i fotoreportera PAP, Tomasza Gzella. Podczas pierwszego procesu postawiono im zarzut naruszenia miru domowego. Nie przyznali się do winy.
Konrad Komornicki, szef ochrony budynku, w którym pracuje PKW opisywał: „O godzinie 22.00 została podjęta decyzja o tym, że osoby tam (siedziba PKW – red.) zgromadzone mają opuścić salę”. Po jakimś czasie wygłoszono przez megafon komunikat: „Wzywam do opuszczenia pomieszczenia, także przedstawicieli mediów”. Zdaniem Komornickiego był on powtórzony dwa razy, po czym sprawa została przekazana policji.

- Podkreślam, że nie żądałem zatrzymania, ani ukarania dziennikarzy obecnych w PKW ani innych osób (...) Za obecność dziennikarzy byli odpowiedzialni członkowie PKW. Dziennikarze byli ich gośćmi (...) Nie dostrzegłem, żadnych przejawów agresji ze strony okupujących budynek, wśród dziennikarzy rozpoznawałem Gzella - wiedziałem, że jest dziennikarzem - zaznaczył Komornicki.

Jak podawał Pawlicki "według policjanta filmującego zajścia dziennikarze mieli identyfikatory, poza tym głośno deklarowali, że są z mediów".

- Po skończonej służbie na Targówku przewieziono nas na skarpę i powiedziano, żebym wziął kamerę, jak polecił mi aspirant Robert Sz., żeby rejestrować twarze ludzi wychodzących z PKW, a nie będących dziennikarzami. Rejestrowałem tylko tych ludzi, którzy opuszczali budynek dobrowolnie. Po akcji szybko kazano mi zgrać materiały - zeznał.

Jeden z policjantów przyznał, że zatrzymano również osoby, które chciały opuścić salę konferencyjną. Nie wie kto wydał polecenie, on miał za zadanie jedynie filmować wydarzenia.

niezalezna.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...