Nadżaf w rękach Iranu
"Al-Sadr nie cieszy się w Iraku szczególnym poważaniem. Z punktu widzenia sunnitów jest oportunistą, który podobnie jak inni szyici powstrzymał się od walk z Amerykanami, gdy były one najcięższe. Z kolei szyici postrzegają go jako zapalczywego radykała, który dzieli społeczność szyicką w trudnym czasie" - uważają eksperci ze Stratfor.
"Z drugiej strony, im dłużej Sadr stawia opór, tym bardziej rośnie jego prestiż. Niektórzy Irakijczycy nie mają o nim wielkiego wyobrażenia, ale sądzą, że Amerykanom trzeba stawić opór. Częściowo taką postawę tłumaczy patriotyzm, częściowo religia, a częściowo względy polityczne. Im dłużej Muktada al-Sadr stawia opór, tym bardziej Amerykanie uzależniają się od innych frakcji irackich" - dodają.
Szybkie zakończenie walk w Nadżafie nie jest możliwe bez zniszczenia świętego miejsca, w którym pochowany jest imam Ali, co z kolei jest nie do przyjęcia z politycznego punktu widzenia. Dlatego klucz do możliwego rozwiązania obecnej konfrontacji w Nadżafie analitycy widzą w Iranie, gdzie szyizm jest państwową religią. Tamtejsze władze mają duży polityczny wpływ na szyitów w Iraku.
Rozumie to iracki rząd tymczasowy Ijada Alawiego, który - według analityków Stratfor - wysyłał ostatnio pojednawcze sygnały do Iranu.
"Alawi i pośrednio Amerykanie oferują Irańczykom perspektywę rozładowania napięcia we wzajemnych stosunkach za cenę cofnięcia poparcia dla Muktady al-Sadra. Pierwsze oznaki z Teheranu wskazują na to, że Irańczycy zastanawiają się nad takim rozwiązaniem. Sadr ma swoje wady i słabe strony, o czym wiadomo w Teheranie" - napisali analitycy w konkluzji.
sg, pap