Prywatne odszkodowania za pracę przymusową

Dodano:
Historię niemieckiego nauczyciela, który poszukuje we Włoszech byłych robotników przymusowych ze swojego miasteczka i wręcza im i ich rodzinom prywatne odszkodowania, opisuje dziennik "Corriere della Sera".
Jak pisze gazeta, 55-letni profesor robi to, czego nie chcą uczynić władze jego kraju.

Przed kilkoma laty Bernhard Lehemann, który uczył angielskiego w  liceum w Gersthofen, dowiedział się, że w czasach II wojny światowej do jego miasteczka przywożono ludzi i zmuszano ich do  pracy przymusowej. Postanowił dowiedzieć się, kim byli i jaki spotkał ich los. Zaangażował w to także swoich uczniów, i to mimo zdecydowanego sprzeciwu ich rodziców. Z 29 uczniów pomocy odmówiło tylko siedmiu.

Udzielenia wszelkich informacji o byłych niewolnikach Trzeciej Rzeszy odmówiły mu władze miasteczka, argumentując, że nie warto wracać do przeszłości.

Kiedy Lehemann ze swoimi uczniami sporządził listę kilkuset osób, w tym 210 Włochów, pracujących w straszliwych warunkach w  fabrykach w jego rodzinnych stronach, rozpoczął zbiórkę pieniędzy na odszkodowania. Dowiedział się bowiem, że byłym włoskim robotnikom przymusowym Niemcy takich rekompensat nie przyznały.

Jak mówi, dzięki "łańcuchowi solidarności" oraz pomocy ludzi dobrej woli zebrał 60 tysięcy euro i z tą sumą oraz listą ponad dwustu osób przyjechał przed dwoma laty do Włoch.

Bernhard Lehemann objeżdża kolejne miasteczka Italii i dociera do  rodzin nieżyjących już najczęściej robotników. Najpierw się przedstawia i wyjaśnia cel wizyty, a potem "prosi o przebaczenie -  jak to ujmuje - w imieniu swoim, swoich uczniów i całego miasta". Następnie wyjmuje kopertę i wręcza 750 euro.

W tych dniach w Gersthofen jego uczniowie przystępują do pracy nad projektem pomnika ku czci niewolników Trzeciej Rzeszy. Profesor nie będzie w niej uczestniczył, bo - jak mówi - na liście ma jeszcze wiele nazwisk ludzi, których musi odwiedzić.

ss, pap

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...