Trzech świadków na tajnym posiedzeniu komisji

Dodano:
Sejmowa komisja śledcza ds. PKN Orlen przesłuchiwała na zamkniętym dla dziennikarzy posiedzeniu b. premiera Józefa Oleksego, b. oficera CBŚ Zenona Parchimowicza i brokera ubezpieczeniowego spółki J&S Andrzeja Wydrycha.
W sobotę komisja ma przesłuchać Włodzimierza Cimoszewicza.

Po przesłuchaniu Oleksy powiedział dziennikarzom, że wyjaśniał sprawy związane z protokołami posiedzeń rządu (z czasów, kiedy był premierem - od marca 1995 r. do lutego 1996 r.), a  dotyczącymi przemian w sektorze paliwowym, CIECHU i innych firm, które kształtowały rynek paliwowy w Polsce.

"Cały czas zaskakuje mnie podejrzenie, że nieznalezienie się CIECHU w ostatecznym składzie Nafty Polskiej ma jakiś podtekst, że  wykluczenie CIECHU jest źródłem dzisiejszej afery paliwowej, z  czym się zupełnie nie zgadzam" - powiedział Oleksy.

Kolejny świadek b. oficer Centralnego Biura Śledczego Zenon Parchimowicz jest obecnie na policyjnej emeryturze. Od 1997 do  2003 r. analizował zjawisko mafii paliwowej w Polsce - mówił dziennikarzom po przesłuchaniu Zbigniew Wassermann (PiS). "Był oficerem śledczym, ścigał przestępczość narkotykową, później włączono go do międzyresortowego centrum ścigania przestępczości terrorystycznej" - dodał. "Tam z trzema innymi funkcjonariuszami -  policjantami i funkcjonariuszami straży granicznej - stworzyli zespół analizujący działania mafii paliwowej w Polsce" -  powiedział. Zespół działał w ramach centrum, powołanego przez ministra spraw wewnętrznych Krzysztofa Janika.

"Świadek stwierdził, że opracowano wszelkie mechanizmy tej przestępczej działalności, przygotowano raport, rozpropagowano tam, gdzie trzeba, ale nie zawsze znajdowało to zrozumienia u  decydentów" - powiedział Wassermann.

Zdaniem przewodniczącego komisji Andrzeja Aumillera (UP) Parchimowicz przedstawił bardzo precyzyjne informacje dotyczące np. sposobów wyłudzania przez mafią paliwową pieniędzy ze Skarbu Państwa.

Broker ubezpieczeniowy spółki J&S Andrzej Wydrych przekazał -  według Antoniego Macierewicza (RKN) różne nieprawdziwe, bulwersujące informacje. "Próbował nas karmić różnymi bajkami, m.in. przekazał nam bulwersującą informację, jakoby będąc pilotem myśliwca z pułku w Modlinie w grudniu 1981 r. odmówił wykonania rozkazu - strzelania do załogi FSO" - powiedział dziennikarzom Macierewicz. Według posła, świadek usiłował tłumaczyć, że nie miał nic wspólnego ze sprawami paliwowymi firmy J&S.

Wydrych napisał w oświadczeniu, które przekazał członkom komisji i dziennikarzom, że nie zakładał dla J&S żadnej spółki, nie  kupował na zlecenie tej firmy żadnych nieruchomości i działek, nigdy nie uczestniczył w przekazywaniu politykom pieniędzy w  imieniu J&S. Tłumaczył, że zna właścicieli spółki J&S od 10 lat i  jako broker ubezpieczeniowy ubezpieczał zarówno ich osobiście, jak i firmę oraz prowadzone przez nią transakcje.

Wcześniej w piątek Andrzej Celiński (SdPl) oświadczył, że  pozostaje w komisji. "Moja decyzja jest osobiście bardzo trudna" -  powiedział poseł dziennikarzom w Sejmie.

Celiński - jak powiedział - stał przed dylematem solidarności "wobec bezprawnego i politycznie motywowanego usunięcia z komisji Andrzeja Różańskiego" a "obowiązkiem wynikającym ze świadectwa prawdzie w sprawie, dla której komisja została powołana". Podkreślił, że pozostanie w komisji dla takich ludzi w Polsce, którzy wiedzą, że "wyrocznią prawa, prawdy i sprawiedliwości nie  jest ani poseł Wassermann, ani poseł Giertych, ani poseł Macierewicz".

Również w piątek ci posłowie z komisji, którzy zapoznali się z  teczką Włodzimierza Cimoszewicza, mówili dziennikarzom, że  wynikają z niej jego związki ze służbami PRL. Teczka Cimoszewicza wraz z aktami jego sprawy lustracyjnej trafiła do komisji w  czwartek późnym popołudniem.

Zdaniem Romana Giertycha (LPR), z dokumentów przekazanych komisji przez IPN wynika, że "bez wątpienia pewnego rodzaju kontakt ze  Służbą Bezpieczeństwa pan Cimoszewicz miał". "To nie ulega żadnej wątpliwości" - dodał. Także Wassermann powiedział, że teczka Cimoszewicza zawiera materiały potwierdzające jego związki ze  służbami. Pytany, czy można zatem powiedzieć, że Cimoszewicz był współpracownikiem służb specjalnych, odparł: "nie śmiałbym tego czynić, od tego jest Sąd Lustracyjny".

Szef komisji Andrzej Aumiller (UP) jeszcze nie zapoznał się z  teczką Cimoszewicza. Także Konstanty Miodowicz (PO) nie czytał materiałów z IPN. "I nie zamierzam tego robić, bo one nie są mi do  niczego potrzebne" - powiedział. Celiński powiedział PAP, że nie będzie mówił o materiałach dotyczących Cimoszewicza przekazanych komisji przez IPN. Oświadczył jedynie, że "rozmaite próby rozmaitych posłów dotyczące podważania orzeczeń Sądu Lustracyjnego spełzły na niczym".

ss, pap

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...