Warszawa 8.10

Dodano:
Minął rok od zabójstwa Anny Politkowskiej. Ta znana dziennikarka zginęła, zastrzelona na klatce schodowej swojego domu w Moskwie. Dla większości Rosjan ten dzień to dzień urodzin Putina. Dla zdecydowanej mniejszości dzień zastrzelenia Politkowskiej. O samej zbrodni wiemy już sporo, chociaż wbrew temu, co twierdzi prokuratura, nie wiemy najważniejszego - kto był zleceniodawcą morderstwa.
Fakty są następujące: po zabójstwie Politkowskiej prezydent Putin ogłosił, że to „zabójstwo przyniosło więcej złego Rosji, niż sama Politkowska robiła za życia”. Prezydent nakazał wyznaczyć do prowadzenia śledztwa prokuratora Piotra Garibiana, który jest uważany za najbardziej niezależnego prokuratora w Moskwie. To wszystko wskazuje, że Putin rzeczywiście nie wiedział, kto zabił Politkowską.
Garibian znalazł zdjęcia samochodu, którymi przyjechali mordercy. Samochód należał do czeczeńskiej rodziny braci Machmudowych. Później okazało się, że kilka dni przed śmiercią podpułkownik FSB Paweł Riaguzow wyszukał adres Politkowskiej i informacje przekazał swojemu byłemu agentowi - Czeczenowi Szamilowi Burajewowi - związanemu z prorosyjską administracją. Burajew jest spokrewniony z Machmudowymi.
Tyle faktów. Wszystko inne to domysły i sugestie. Prokurator Czajka sugerował, że zabójca mieszka za granicą. Czytaj - jest to Bieriezowski. Przyjaciele dziennikarki twierdzą, że zleceniodawcą jest prorosyjski władca Czeczenii Ramzan Kadyrow. Nikt tego nie wie. Dowodów nie ma żadnych. W każdym razie z materiałem dowodowym zaczęły się dziać dziwne rzeczy, a to zaginęły zdjęcia samochodu, a to okazało się, że bracia Machmudowowie mają alibi, bo byli w Czeczenii.
Czyżby prezydent Putin już się dowiedział, kto zabił Politkowską? Tak to przynajmniej wygląda - dowiedział się i nie chce tą wiedzą dzielić się dalej...
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...