Z dnia na dzień

Dodano:
Wczoraj Polska była brzydkim i cuchnącym chłopem w berecie z antenką, a dziś jest seksowną modelką.
Mówili dziś o mnie w telewizji. Okazuje się, że mam 60 lat, z trudem ukończyłem zawodówkę i mieszkam w miasteczku blisko wschodniej granicy. W dodatku należę do grupy frustratów, którzy kierują się w życiu wyłącznie negatywnymi emocjami. Wybaczą państwo osobisty ton, ale proszę postawić się w mojej sytuacji. Wczoraj byłem młodszy o ćwierć wieku, mieszkałem nad morzem i wydawało mi się, że skończyłem studia. O ile pamiętam, nie grzeszyłem też powagą i uwielbiałem oglądać czeskie komedie. Dziś jednak nie jest mi do śmiechu. Kiedy żona wróci z pracy i zastanie w domu drętwego staruszka, może doznać szoku. Tym bardziej jeśli stwierdzi, że w pobliżu nie ma żadnego sklepu i po zakupy trzeba jeździć do Grodna.

Jeden dzień i tyle zmian, że trudno sobie przypomnieć, jak do nich doszło. Najpierw niedzielna msza, później wycieczka do lokalu wyborczego, następnie przedłużające się oczekiwanie na karty do głosowania, wreszcie telewizor i każda godzina opóźnienia w ogłoszeniu wyników kwitowana kolejnym drinkiem. No fakt, może i opóźnienie okazało się zbyt duże, ale żeby jego skutki były aż tak dramatyczne? Czyżbym miał „umrzeć, zasnąć”, jak powiadał Hamlet, i obudzić się ćwierć wieku później w zupełnie innym miejscu, okradziony z dyplomu i poczucia humoru?

Jeśli wierzyć telewizji, jest to całkiem możliwe. Z dnia na dzień w Polsce zaszły bowiem równie rewolucyjne zmiany, jak w moim życiu. Wczoraj była ona ostatnim bastionem totalitaryzmu, zaściankiem Europy, wychodkiem świata i czarną dziurą kosmosu, a dziś jest nowoczesnym państwem demokratycznym. Wczoraj była brzydkim i cuchnącym chłopem w berecie z antenką, a dziś jest seksowną modelką. Wczoraj żyli w niej jeno lekarze, pielęgniarki i nauczycielki, którym nie starcza na chleb, a dziś dominują ludzie zadowoleni z siebie, utalentowani i przedsiębiorczy. Wczoraj na łąkach pasły się krowy i łaziły bociany, a dziś powstają tam autostrady. Wczoraj młodzież emigrowała gdzie pieprz rośnie, a dziś wraca, żeby zagrać na giełdzie i zbić kapitał na Euro 2012. Przez jeden dzień wypiękniały nam miasta, ulice i toalety w pociągach. I nikt już się nie wstydzi, że jest Polakiem.

Nie wiem, jak wszystko to mogło się zdarzyć w ciągu 24 godzin, ale cieszę się jak dziecko z sukcesu mojej ojczyzny. Tym, którzy w trakcie kampanii wyborczej mówili, że stać nas na cud, jestem skłonny nawet dać na tacę. Szkoda tylko, że ze mną polityczna opatrzność obeszła się po macoszemu. Jako sfrustrowany sześćdziesięciolatek muszę powoli zbierać się do odejścia. A chciałoby się pożyć dłużej w tak pięknych okolicznościach przyrody.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...