Rymkiewicza religia Powstania

Dodano:
Rymkiewicz może irytować. Stawia bowiem pytania i udziela odpowiedzi, które choć bywają boleśnie trafne, to najchętniej byłyby zapomniane. Co gorsza jest człowiekiem osobnym. Katolicy wskazują (słusznie), że jego myślenie ma źródła raczej w niemieckim nihilizmie, niż w chrześcijaństwie. Modernizatorzy (tak z "Gazety Wyborczej" jak i "Dziennika" będą mu zarzucać powracanie do spraw dawno zamkniętych, i co gorsza gloryfikuje krwawe powstanie. Konserwatyści dla odmieny zwrócą uwagę na pogańską niechęć do przebaczenia.
Ale wszystkie te zastrzeżenia (także te, z którymi się zgadzamy) nie powinny przesłaniać znaczenia "Konderszenen". Jej autor sformułował bowiem na jej kartą polską wersję religii Holokaustu wyznawanej obecnie przez niemałą część Żydów. U nas Szoah zastąpić ma Powstanie Warszawskie, które wprawdzie nie jest największą tragedią w dziejach, ale za to pozostaje najważniejszym momentem kształtującym naszą tożsamość, momentem kluczem do naszych dziejów. I jak Szoah pozwala zrozumieć (każdy kto był w Yad Vashem to czuje), że nowoczesne, dobrze uzbrojone i zawsze gotowe do wojny państwo Izrael jest konieczne, by nigdy więcej nie doszło do takich zbrodni, tak przemyślane Powstanie Warszawskie pozwala zrozumieć, że aby nigdy więcej nie powtórzyło się Powstanie Warszawskie konieczne jest dobrze uzbrojone, nowoczesne i pozbawione naiwnej wiary w innych państwo polskie.

Kampania wrześniowa, powstanie i Jałta jednoznacznie pokazały nam, że wiara w obietnice koalicjantów jest płonna. Francuzi i Brytyjczycy pozostawili nas samych sobie, a Niemcy i Rosjanie dogadali się ze sobą, by podzielić nasz kraj. Potem też nie było lepiej. Powstanie zostawiono samo sobie, a krew przelana na frontach II wojny światowej okazała się mniej ważna niż interesy ze Stalinem. Zburzona Warszawa jest symbolem tych zdrad i tego polskiego męstwa. Pamięć o tamtych wydarzeniach przemieniona w kult pozwala zaś zrozumieć, że jeśli chcemy być wolni i suwerenni musimy przestać liczyć na innych.

Nie ma bowiem najmniejszych powodów, by sądzić, że charakter narodowy Niemców czy Francuzów zmienił się na tyle, by teraz chcieli oni oddawać życie za Polskę. Brak też argumentów na rzecz tezy, że Rosjanie stracili imperialne zapędy (a są nawet takie, które pozwalają dostrzegać ich przyspieszony rozwój). Czy zatem naprawdę jesteśmy przekonani, że teraz ktokolwiek będzie chciał (jeśli zajdzie taka potrzeba) umierać za Gdańsk czy Warszawę? Czy nadal jesteśmy tak naiwni jak kiedyś?

Rymkiewicz z całą złośliwością i brutalnością rozbija te nadzieje. Pokazuje, gdzie jesteśmy i z kim mamy do czynienia. I dlatego jego słowa bolą. Budzą wściekłość i protest. Problem polega tylko na tym, że wyrażona jest ona w złych słowach. Zarzucanie Rymkiewiczowi bohaterszczyzny i odrzucenia nowoczesności jest głębokim jego niezrozumieniem. Polska musi być nowoczesna i silna, jeśli nie chce powtórzenia wydarzeń z 44 roku. Ale też musi pamiętać o tym, że nikt poza nią samą, nikt poza nami jej nie obroni.

I to jest istota Rymkiewicza religii Powstania Warszawskiego, którą trzeba sobie głęboko przyswoić.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...