Życie intymne penisa Palikota

Dodano:
Zacznę od istotnej deklaracji: nie interesuje mnie, co w życiu prywatnym poseł Janusz Palikot robi ze sztucznym penisem (z prawdziwym zresztą też), który zaprezentował niegdyś na słynnej konferencji prasowej. Nie chcę też wiedzieć, gdzie go przechowuje, w jakie otwory wkłada i co przy okazji odczuwa. Nie jestem też zainteresowany tym, jak dokonania posła Palikota ocenia żona (pierwsza i druga).
A nie jestem tym zainteresowany bowiem uznaje sprawy, o których mowa za intymne, czyli takie, o których się nie opowiada i w które nie wpycha się nosa.

I podobnie traktuje kwestię orientacji seksualnej czy życiowych wyborów innych polityków. Jest mi zupełnie obojętne, czy ktoś mieszka z mamą i kotem czy z żoną, Pali-kotem i sztucznym penisem. Jego sprawa, podobnie jak jego sprawą jest to, co i z kim robi we własnej sypialni. Dla oceny jego działalności politycznej nie ma to najmniejszego znaczenia.

No, chyba, że sam postanowił rzecz upublicznić i ze swoich zainteresowań seksualnych uczynić narzędzie politycznego sukcesu. Wtedy można o tym mówić, ale nie dlatego, że ktoś jest homoseksualistą albo dendrofilem, ale dlatego, że ze sprawy intymnej i prywatnej próbuje robić kwestię publiczną. I sugeruje, że od tego, co umie i co robi ważniejsze jest to, jakie intymne życie prowadzi jego penis.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...