1000 win Obamy

Dodano:
Winiarze i kupcy winiarscy witają z entuzjazmem nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Trudno się dziwić. Przez ostatnie osiem lat w Białym Domu rezydował przecież przymusowy abstynent.
George Bush jest niepijącym alkoholikiem. Swój pijacki okres w czasie studiów w Yale i w Harwardzie zwykł nazywać „nieodpowiedzialnym”. Taki też był, skoro w 1976 r. za prowadzenie samochodu w stanie wskazującym stracił prawo jazdy na dwa lata. Przestał pić wkrótce potem i przez dwie prezydenckie kadencje poprzestawał na bezalkoholowym piwie.

Nikt nie spodziewa się, że z nastaniem Baracka Obamy Waszyngton będzie świadkiem pijackich libacji. Analitycy rynku winiarskiego zwracają jednak uwagę, że nowego Prezydenta Stanów Zjednoczonych wybrali amatorzy wina (czytaj: lepiej zarabiający i lepiej wykształceni), niż piwa (przy okazji, przegrany kandydat republikanów, John McCain wżenił się w rodzinę dystrybutorów piwa z Arizony). Ich zdaniem wino i związany z nim styl życia znajdą teraz promotora w osobie Obamy. Wielu przypomina też, że w czasie kampanii wyborczej, na wiecach demokratów można było kupić white zinfandela z twarzą kandydata na etykiecie.

Wzrost popularności wina w ostatnich ośmiu latach Stany Zjednoczone zawdzięczają przede wszystkim tzw. millenials i Generacji X, a więc 20, 30 i 40-latkom, a to na nich właśnie Barack Obama może mieć, jako szef państwa, największy wpływ.

W domu nowego prezydenta w Chicago jest piwnica na wino zdolna pomieścić 1000 butelek. Nie wiadomo tylko, jaka jest jej zawartość. Ludzie Obamy obiecali, że zdradzą, co się kryje w kolekcji już po inauguracji. Tajemniczy zbiór poznamy więc równolegle z tym, jak będziemy poznawać Baracka Obamę jako prezydenta.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...