Świat barbarzyńców

Dodano:
W 10. rocznicę przyjęcia Polski do NATO widać wyraźnie, że znaczenie tego faktu jest mniejsze, niż się wydawało jeszcze rok temu. Wynika to przede wszystkim z faktycznej słabości Stanów Zjednoczonych czy raczej poczucia słabości w USA.
Nowy prezydent staje się niestety antyBuszem w polityce zagranicznej. Jeśli George W. Bush popełniał błędy podejmując pochopne decyzje bez konkretnego uzasadnienia, nie szukając porozumienia z sojusznikami w NATO, Obama wychodzi z założenia że ani Stany Zjednoczone, ani NATO nie są dziś w stanie sterować światowymi konfliktami. Stąd próba porozumienia z talibami czy szukanie sojusznika w Rosji. Tym samym demokraci, którzy są z zasady bardziej wyczuleni na przestrzeganie praw człowieka, dają wyraźnie do zrozumienia, że ich to dzisiaj nie interesuje. To bardzo niebezpieczna taktyka.
Imperium Rzymskie też zawierało sojusze z barbarzyńcami i nie skończyło się to zbyt dobrze. Nie twierdzę oczywiście, że Stany Zjednoczone upadną. Twierdzę, że jest to moralnie dwuznaczne nie mniej niż działania Busha i niestety dla nas niekorzystne. Co z Polską polityką wschodnią, która zawsze była nastawiona na przybliżeniu krajów byłego Związku Radzieckiego do struktur zachodnich? Nie wydaje mi się, aby były na to szanse. Co więcej, pragmatyzm, który proponuje minister Sikorski, też nie przynosi efektów. Polityka "obłaskawiania Łukaszenki" skończyła się fiaskiem. Jej jedyny efekt to utrata zaufania białoruskich opozycjonistów, którzy twierdzą, że Polska ich zdradziła.
Sekretarzem generalnym NATO też Sikorski nie zostanie, nawet jeśli ogłosi, że w Rosji zapanowała całkowita wolność i demokracja.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...