Nowa stara TVP

Dodano:
Kolejna zmiana warty w TVP. W miejsce „Misji specjalnej” – „Karty na stół” Andrzeja Kwiatkowskiego, zamiast „Warto rozmawiać” – „Pryzmat” Przemysława Szubartowicza.
Nowe twarze? Nie w przypadku Kwiatkowskiego, który jest weteranem postkomunistycznej propagandy. W 1995 r. brał udział w debacie prezydenckiej po stronie Aleksandra Kwaśniewskiego. Z partyjnym zaangażowaniem prowadził „Tygodnik Polityczny Jedynki". W 2005 r. był kandydatem SLD na członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

Szubartowicz reprezentuje młodsze pokolenie, ale to samo środowisko: dziennikarz „Trybuny” i „Przeglądu”, ulubieniec krytyka Leszka Żulińskiego, który na łamach świeckiej pamięci „Wiadomości Kulturalnych” pasował go na poetę. Nawiasem mówiąc, znany jako TW „Literat” Żuliński tak odnosi się dziś do własnej przeszłości: „Wciąż np. nie rozumiem, dlaczego współpraca z dawną SB jest bezwarunkowo naganna. Może w licznych przypadkach była wynikiem dobrej wiary, obywatelskich przekonań, a nawet służyła dobrej sprawie?”.

Chyba nikt się nie zdziwi, jeśli za kilka tygodni do TVP triumfalnie powrócą Robert Kwiatkowski i Sławomir Zieliński, Ryszard Ulicki i Krzysztof Teodor Toeplitz, a sztandarowym programem rozrywkowym znów stanie się kabarecik Olgi Lipińskiej.

Zwykle wraz z odzyskaniem wpływów przez postkomunistów na antenę TVP wracały też peerelowskie seriale w stylu „Czterech pancernych”, „Kapitana Sowy na tropie”, „07 zgłoś się” czy „Stawki większej niż życie”, ale tym razem nie wrócą, bo od początku kadencji Andrzeja Urbańskiego mają uprzywilejowane miejsce w ramówce. Były doradca Lecha Kaczyńskiego okazał się zagorzałym wielbicielem peerelowskiej rozrywki i osobowości w stylu Niny Terentiew, którą gorąco, aczkolwiek nieskutecznie, namawiał do powrotu na Woronicza. A także Janusza Józefowicza i Nataszy Urbańskiej, których muzyczne widowiska powstały trzydzieści lat za późno.

Nie ma sensu udawać, że pod rządami SLD, PO i użytecznych chłopców z LPR telewizja publiczna znacząco obniży poziom. Niżej już nie da się zejść, chyba że ryjąc w glinie. Na szczęście mamy dziś alternatywę w postaci oferty platform cyfrowych. Szkoda ostatnich niezależnych programów, takich jak „Misja specjalna”, „Warto rozmawiać” czy „System 09”, ale na telewizji świat się nie kończy. Otwartą wymianę poglądów można też śledzić w gazetach. A dobre filmy i dokumenty łatwo znaleźć w programach stricte filmowych i TVP Kultura, która na tle „jedynki” i „dwójki” jest kanałem z innej bajki. Politycy mają ją gdzieś ze względu na umiarkowaną oglądalność. Nie jesteśmy narodem koneserów sztuki, więc Kwiatkowski z Szubartowiczem raczej nie zostaną oddelegowani do walki o elektorat w przerwie między filmem Menzla a koncertem Góreckiego. Chyba że nowym szefem Kultury zostanie Leszek Żuliński i obudzimy się w głębokim Peerelu. Mimo wszystko nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...