Modlitwa za Kiszczaka

Dodano:
U konkurencji ("Newsweek Polska") znalazłem dziś ciekawy tekst o tropicielach nazistów, którzy modlą się za tych z nazistów, którzy jeszcze żyją i których można złapać i osądzić. Nie, nie chodzi o jakieś pragnienie nawrócenia zbrodniarzy, ale o to, żeby ich dopaść zanim odejdą. I tak mi przyszło do głowy, że jakoś nikomu w Polsce nie przeszłoby przez głowę, by pomodlić się o zdrowie i życie dla Jaruzelskiego i Kiszczaka, tak by sąd mógł ich skazać na długoletnie więzienia za to, co w swoim życiu zrobili.
Ich skazanie byłoby - pierwszym po wielu latach - aktem sprawiedliwości. Za zbrodnie, przestępstwa, gnębienie Polaków i wysługiwanie się Moskwie - trzeba zapłacić. Nie zaszkodzi też niewielki choć wyrok za antysemickie czystki, szefowanie organizacji mordującej księży i opozycjonistów czy za zniszczenie wielkiego ruchu "Solidarności". Jeśli III RP nie jest w stanie tego osądzić, to niestety świadczy to tylko o niej samej. O całkowitym braku fundamentu moralnego, na którym opierać się musi zdrowa republika. I choć wiele wskazuje na to, że republikańskich fundamentów akurat nam brakuje, to wciąż mam nadzieję, że ten proces zakończy się jednak skazaniem twórców stanu wojennego. I mam wrażenie, że o ten akt sprawiedliwości trzeba się czasem pomodlić.

Ale modlitwa za Kiszczaka i Jaruzelskiego opiera się także na wierze w Boże Miłosierdzie. Modląc się za nich mam nadzieję, że będą oni w stanie nawrócić się do Boga, wykazać skruchę za całe zło, jakiego dokonali i spróbować przynajmniej zadośćuczynić temu, czego zmienić już nie mogą. Nawrócenie pozostaje dla nich ostatnią nadzieją. I choć - choćby w dzisiejszych wypowiedziach Kiszczaka - próżno by szukać choćby śladu skruchy - to pozostaje nam wierzyć, że Bóg może skruszyć nawet ich serca.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...