Tchórzostwo katolików

Dodano:
Wstyd - tak najkrócej podsumować można postawę części środowisk katolickich w Stanach Zjednoczonych. Jeden z katolickich już tylko z nazwy uniwersytetów (zresztą o wdzięcznej, choć nic nie mającej wspólnego z rzeczywistością Notre Dame) zdecydował się uhonorować doktoratem honoris causa znanego zwolennika zabijania nienarodzonych dzieci, jakim jest Barack Obama. Wywołało to zrozumiały sprzeciw zdecydowanej części biskupów i sporej części katolików świeckich. Ale to nie skłoniło władz uczelni do odwołania uroczystości.
Jakby tego było mało zapowiedziały one zdecydowanie, że jeśli ktokolwiek spróbuje zaprotestować na terenie kampusu przeciwko tej skandalicznej decyzji, zostanie siłą usunięty i poniesie konsekwencja prawne. I tak rzeczywiście zrobiły. Gdy na terenie uczelni pojawił się starszy kapłan ojciec Norman Weslin, który niósł krzyż i śpiewał kantyk, został natychmiast brutalnie zatrzymany i aresztowany.

I niestety nie wywołało to odpowiedniej reakcji katolików amerykańskich. Po takiej sytuacji Notre Dame powinno zostać całkowicie zablokowane przez katolików z całej Ameryki. Setki tysięcy wierzących powinno pokazać, że nie akceptuje nagrody dla zwolennika zabijania czy prześladowania kapłanów zwyczajnie głoszących nauczanie Kościoła. I niech wtedy policja zajmuje się zamykaniem wszystkich. Niech pokaże, że Stany Zjednoczone nie chcą być już wolnym religijnie krajem, ale dla dobrego samopoczucia "mesjasza nowej lewicy" gotowe są na prześladowanie rzeczywiście wierzących katolików (bo tych, którzy przyznali nagrodę Obamie trudno już uznać za rzeczywiście wiernych Kościołowi). Ale, żeby to zrobić trzeba mieć jaja. A tych na razie coraz częściej katolikom brakuje. Nauczeni fałszywej pokory zamiast walczyć o życie i być znakiem sprzeciwu wybieramy płynięcie z prądem (choć tak płyną tylko zdechłe ryby).

Ale jeśli ktoś chciałby uznać, że słowa te dotyczą tylko katolików amerykańskich to jest w błędzie. Od kilku tygodni Prawica Rzeczpospolitej apeluje do katolickich w większości polskich parlamentarzystów, by ci w odpowiedzi na hiszpańskie i belgijskie parlamentarne potępienia Benedykta XVI, wzięli go w obronę. I co? I nic. Nasi tak odważni parlamentarzyści, tak PiS jak i PO, boją się swoich kolegów z Zachodu jak małe myszki. I nawet nie przyjdzie im do głowy, że jeśli rzeczywiście są katolikami, to obrona papieża, walka o to, by mógł on głosić poglądy katolickie niezależnie od tego, czy się to komuś podoba czy nie, jest ich psim obowiązkiem. Jeśli go nie wykonują zaś niczym nie różnią się od amerykańskich katolików, którym brakuje jaj, by pokazać władzom niegdyś katolickiej uczelni, że są w stanie walczyć ze zdradą życia i popieraniem polityków promujących zabijanie.

Na szczęście są jeszcze tacy ludzie jak ojciec Weslin. A w Polsce politycy, którzy nie obawiają się jasnego stawiania postulatów. Są oni w mniejszości, ale to odważna mniejszość zmienia świat. A konformiście przemijają wraz z nim. Czego im szczerze życzę.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...