Alzacja bez szczepów

Dodano:
W Alzacji huczy. Tamtejsi winiarze obruszają się na propozycję, by na etykietach win pochodzących z parceli o statusie grand cru zrezygnować z podawania szczepu.
Na etykietach francuskich win do niedawna próżno było szukać nazw szczepów, z których zrobione było wino. Tradycja i kultura nakazywała eksponować na butelce miejsce pochodzenia wina, a nie odmiany, z których je zrobiono. Poza tym, w przekonaniu wielu producentów przecież „każdy” wie, że czerwony burgund to pinot noir, a chablis to czyste chardonnay.

Praktyka pokazała, że współczesna generacja winopijców lepiej radzi sobie z nazwami winogron niż poszczególnych siedlisk, a wina francuskie cierpią na tym handlowo. Dlatego od niedawna na niektórych etykietach bordeaux można jednak zobaczyć napis „cabernet sauvignion & merlot”.

Nieco inaczej rzecz miała się z winami alzackimi. Robione na pograniczu francusko-niemieckim, które często przechodziło z rąk do rąk czerpią z tradycji wschodnich sąsiadów. Na smukłych etykietach pojawiają się zatem nazwy: riesling, gewurztraminer, muscat czy pinot gris.

Najlepsze siedliska Alzacji, ciągnące się wąskim pasem między Wogezami, a doliną Renu, od Stolzheim na północy, aż po Thann na południu zostały sklasyfikowane jako grand cru. Jest ich 51. Każde z nich ma własną nazwę i charakterystykę – w jednych dominuje granit, w innych wapień, w jeszcze innych piaskowiec, margiel, czy gleba wulkaniczna. Jedne znakomicie nadają się do uprawy jednej odmiany, inne dają fascynujące, odmienne wina z kilku różnych szczepów.

Oczywiście alzackie grand cru wzbudzają wiele kontrowersji. Są winiarze, jak choćby słynne rodziny Beyer, Hugel i Trimbach, którzy świadomie ignorują tę klasyfikację twierdząc, że wyznaczone parcele są po prostu zbyt duże, a winnica leżąca na trzech pagórkach o różnej ekspozycji nie może mieć jednolitego terroir.

W alzackich winach połapać się laikowi trudno. Wina sprzedawane bowiem pod nazwą tego samego grand cru potrafią być skrajnie różne, grać innymi nutami siedliska, mieć mniej, lub więcej resztkowego cukru. Przede wszystkim zaś w tym samym grand cru winiarze potrafią robić odmienne wina z różnych szczepów.

Alzaccy produceni – moim zdaniem słusznie – po ewentualnym zakazie używania nazw odmian na etykietach win grand cru przewidują chaos i gigantyczną konfuzję klientów i tak już zmęczonych skomplikowanym systemem Alzacji. Wszystko to miałoby może sens, gdyby tutejsze grand cru liczyły nie kilkadziesiąt, a tylko kilka hektarów i zawsze przypisane były jednej odmianie. Choć z drugiej strony trudno mi sobie wyobrazić śmiałków, którzy pamiętaliby, że np. Eichberg to zawsze gewurztraminer, a Sporen – pinot gris. Uchroń nas Boże od kolejnej francuskiej rewolucji.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...