Zainteresować powstaniem

Dodano:
Losy powstania warszawskiego powinno się opowiadać na Zachodzie. Wytworzenie tam odpowiedniej świadomości powstrzyma strumień informacji o "polskich obozach koncentracyjnych" i "polskich nazistach" lepiej niż najtwardsze protesty dyplomatyczne. Opowiadać trzeba jednak umieć, dlatego z największą radością przyjąłem wiadomość o projekcie filmu "Hardcore 44" Tomasza Bagińskiego.
Od czasu nagrodzonego w Cannes w 1957 roku „Kanału” temat polskich zmagań o ojczyznę - poza robiącymi karierę w demoludach " Czterema pancernymi” i „Stawką większą niż życie” - praktycznie nie docierał do szerszej publiczności za granicą. Odniesienia do polskiego romantyzmu, niski budżet, duży nacisk na prawdę historyczną (i polityczne zamówienia) kosztem atrakcyjności i czytelności przekazu nie dawały szans na przebicie. Nie ma się co oszukiwać – nikt w USA nie pójdzie do kina dlatego, że film jest o historii Polski, tak samo jak większość z nas nie pójdzie na film o XIX-wiecznej wojnie Peru z Chile.

Pierwszym światełkiem w tym hermetycznym tunelu było Muzeum Powstania Warszawskiego – projekt atrakcyjny i przebijający jakością niejedną podobną placówkę z bogatych stolic Europy Zachodniej. Do szerszej świadomości przekaz może jednak dojść jedynie za pomocą przekazu cyfrowego: filmu albo gry komputerowej.

Przedstawienie powstania warszawskiego jako opowieści czarno-białej, zmagania pięknych młodych ludzi z wynaturzonymi cyborgami wydaje się doskonałym pomysłem. Będzie to dobre remedium na zalew filmów o dobrych Niemcach i "nie aż tak dobrych" aliantach. Na "Hardcore 44" pójdzie każdy miłośnik kina akcji i science-fiction. Wielu fabuła może zastanowić na tyle, że sami sięgną po odpowiednią książkę albo przynajmniej odpalą Wikipedię.

Film Bagińskiego to nie jedyna forma nowoczesnej promocji. Zupełnie z innej strony podchodzą do tematu rekonstruktorzy historii. Polacy wykorzystali fakt, że większość ludzi odtwarzających II wojnę światowa jest zafascynowana niemieckim wyposażeniem wojskowym. Wielu ludzi chciałoby je sobie je kupić, ale nie chcą identyfikować się z  Wehrmachtem czy SS. Polscy rekonstruktorzy proponują im więc przebranie za... powstańców warszawskich. Tylko w ten sposób niejeden Anglik, Francuz, czy Włoch spełni swoje marzenie, występując nie jako nazista, ale jako uczestnik walki o dobrą sprawę.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...