Dobry sposob na wzrost

Dodano:
Kiedy pisałem tekst „Kod indeksów” (patrz ostatni numer papierowy „Wprost”) przypomniał mi się jeden z najstarszych dowcipów ekonomicznych. Ponieważ w rachunku PKB nie uwzględniamy produkcji wytwarzanej na zaspokojenie własnych potrzeb, bardzo łatwo można by uzyskać duże przyrosty OKB namawiając każdą niezatrudnioną panią domu, aby do prowadzenia gospodarstwa zaangażowała sąsiadkę, a sama – za tę samą kwotę – została szefową jej gospodarstwa domowego. Zatrudnienie niemal by się podwoiło i o podobną wielkość skoczyłby w górę PKB.
Z dowcipu zrezygnowałem ze względu na jego długą brodę. A szkoda. Okazało się bowiem, że w ministerstwie finansów też jest ktoś, kto go zna i mało mu, że może opowiadać tę anegdotkę u cioci na imieninach, więc postanowił rozbawić nią cały kraj.

Katowicka Izba Skarbowa wydała bowiem interpretację, wedle której „każda darmowa przysługa jest realnym zyskiem dla tego, kto z niej skorzystał”, w związku z czym chce opodatkowywać osoby, które pomagają sobie w codziennych sprawach, na przykład sprzątają mieszkanie za naukę angielskiego, pilnują dzieci sąsiada pod jego nieobecność czy przeprowadzają staruszki przez ulicę.

Pewnym problemem jest pozyskanie informacji o takich „świadczeniach wzajemnych”. Tu jednak urzędnicy liczą na pomoc społeczną, czyli na to, że ten z sąsiadów, który pomocą przy przeprowadzaniu przez ulicę się brzydzi, doniesie do urzędu skarbowego.

I bardzo słusznie! Pierwszy taki donos śląski urząd fiskalny ma ode mnie. Otóż uprzejmie informuje, że górnicy po sztychcie wzajemnie myją sobie plecy. Jest to niedopuszczalne nadużycie i każdy z nich powinien zarejestrować działalność gospodarczą w zakresie usług łaziebnych i od każdego pociągnięcia szczotką wpłacić stosowną kwotę do kasy państwa.


Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...