Polański, seks i wpisy na blogu – polityk PiS kontratakuje

Dodano:
„Być jak Janusz Palikot” – Marek Migalski odkrył swoje powołanie. Naśladuje posła PO w każdym detalu. Wie, że w mediach najlepiej sprzedaje się seks. Kiedy Migalski chwyci za wibrator?
Marek Migalski znów błyszczy w mediach. Na swoim blogu krytykował polskie elity za bezkrytyczną obronę Romana Polańskiego. Zgadzam się, że każdy, niezależnie od zasług, powinien odpowiadać za swoje czyny. Ale to nie dzięki tej tezie o Migalskim znów jest głośno. Europoseł PiS korzysta z bezpłatnej reklamy w mediach, bo postawił pytanie, czy obrońcy Polańskiego „mają nas***e w głowach”

Jeszcze nie tak dawno za swoją polityczną misję uznał walkę z barbarzyńskimi metodami Palikota. Krótko po tym Migalski porzucił misjonarskie zapędy, chwycił za maczugę i stał się Palikotem bis.Wszystko zaczęło się od jednego z wpisów na blogu Migalski użył kilku magicznych sformułowań: „seks”, „dać w ryja Palikotowi”. Tłumaczył potem, że była to prowokacja. Dzięki niej zaczął być postrzegany jako główny oponent kontrowersyjnego polityka Platformy.

Z czego innego słynie Palikot? Z prowokacji. Sam tego nie kryje. - Ludzie oczekują ode mnie, że ich będę zaskakiwał i że będę uderzał w „Kaczorów”- przyznaje poseł PO. Metoda nadzwyczaj skuteczna. Palikot według zleconych przez siebie badań ma już 90 procent rozpoznawalności.
Przepis na polityczną karierę dla Marka Migalskiego jest już jasny – ludzie będą oczekiwali od niego, by ich zaskakiwał i by uderzał w Palikota.

Obaj panowie są siebie warci. Palikot deklaruje, że chce, by polityka dzięki tabloidyzacji stała się bardziej zrozumiała dla mas. Migalski zapowiada, że chce wychować paskudnego Palikota. A w rzeczywistości? Obaj dorabiają ideologię do najbardziej prymitywnych metod, których używają, by się przebić do mediów.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...