Otwarte skrzydła Nike

Dodano:
Krytyk literacki i poeta Jarosław Klejnocki lamentuje na swoim blogu nad upolitycznieniem Nagrody Literackiej im. Józefa Mackiewicza.
Nie jest to jednak lament bezinteresowny, bo Klejnocki co rusz demonstruje swoją tężyznę fizyczną. Tegorocznego laureata, Bronisława Wildsteina, wali w mordę lewym sierpowym:

Przyjąłem ten werdykt ze smutkiem, bo autor „Mistrza” jest zwyczajnie słabym pisarzem.

W bardziej finezyjny sposób znęca się nad jurorami:

…w jury zasiadają w większości ludzie znani z prac literackich i okołoliterackich (m.in. Tomasz Burek, Marek Nowakowski, Maciej Urbanowski)…

Rozumieją Państwo tę subtelną ironię. „Prace literackie i okołoliterackie” brzmi jak „roboty budowlane i wysokościowe”. Kombinacja ciosów na korpus skutecznie niweluje dorobek adwersarzy, złożony z kilkudziesięciu istotnych dla polskiej kultury książek.

A co Klejnocki sądzi o samej nagrodzie?

Dziś sprawia ona wrażenie nagrody wybitnie środowiskowej (ideowo), by nie rzec sekciarskiej, „zamkniętej”.

Zaraz, zaraz… A Nike? Przecież to nagroda „Gazety Wyborczej”, wręczana osobiście przez Adama Michnika, uchodziła dotąd za wybitnie środowiskową i towarzyską.

Rzeczywiście, jeszcze kilka lat temu krytyka taka miała podstawy. Ale udało się NIKE wyjść z tego zaścianka czy też ominąć pokusę środowiskowości i dziś jest to rzeczywiście nagroda „otwarta” na literaturę różnoraką.

Pospiesznie przeglądam listy laureatów i nominacji do Nike z ostatnich lat, żeby znaleźć potwierdzenie tezy Klejnockiego. Może przeoczyłem jakiś spektakularny zwrot w historii nagrody? Może jury naprawdę zaczęło wyróżniać jakichś niepoprawnych politycznie pisarzy? Niestety, nie trafiam na żaden ślad rewolucji. Ten sam, co dawniej, lejtmotyw: tematyka żydowska, feministyczna, gejowska. Plus reportaże publicystów „Gazety Wyborczej”. Plus proza Pilcha, Tulli, Tokarczuk, Vargi, Sieniewicza. Plus poezja Zagajewskiego i młodszych autorów, zrzeszonych we wrocławskim Biurze Literackim. Gdzie ta otwartość na literaturę różnoraką, o której pisze Klejnocki?

Ha! Jest! Ukryła się w nominacjach do tegorocznej Nike pod hasłem „Paweł Konjo Konnak: Król festynów”. Popularny Konik to rzeczywiście autor z innej bajki niż reszta pupili Nike. Wystarczy sięgnąć do jego poezji, choćby do tego fragmentu:

eulalia brocha zawiodła
przyszła i jednak nie ściągnęła kaleson
o ja pierdolę tyle zmarnowanych esemesów
(…)
tak ludzie nie żyją co ja światu zrobiłem
że zostałem z dygającym śmiglakiem
wbity w środek niespełnionego lutego
a on dobija sycząc w słuchawkę
mówiłem ci konjo za dużo kultury
następnym razem od razu
za włosy i do wyra w dupala i na twarz
i nie ma litości bez solidarności


A jednak Klejnocki się nie mylił. Nike otworzyła skrzydła i przygarnęła Konika. Inna sprawa, że na miejscu stołecznego krytyka nie czyniłbym z tej nominacji argumentu na korzyść nagrody. Wszystko ma swoje granice. Absurd też.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...