Rysa na szkle ( kontaktowym)

Dodano:
Dzisiejsze wydanie „Polski” Przynosi liczne komentarze do sprawy TW Alek, w tym Wiktora Świetlika pod znamiennym tytułem” Szukanie rysy na krysztale”. Kryształ sam w sobie jest czysty , bez zmaz, chyba , że chodzi o taki rodem z PRL-u, który rżnięty w szpetny deseń miał zastąpić niektórym srebra rodowe. No i zastąpił.
Prezes IPN od miesięcy zapowiadał tą publikację. Zdenerwowany Aleksander Kwaśniewski bąknął groźnie o instytucie podłości narodowej, z czego miało wynikać, że powtórzę za klasykiem, jest niewinny, szczególnie w tej sprawie. Ponoć nawet jest, bo jego teczkę tak wyczyszczono, że gdyby dziś sąd lustracyjny miał ponownie orzekać o współpracy byłego prezydenta z SB, ponownie oczyściłby go z zarzutów.

Nie ma raczej sensu spierać się o prezydenturę Aleksandra Kwaśniewskiego. Pełna bizantyjskiego blichtru, przypominająca bardziej monarchię oświeconą u schyłku epoki. Szemrani biznesmeni pomagali tworzyć pani prezydentowej wizerunek bez barier. Pan prezydent bywający w Davos i światowych salonach, dynamicznie tworzący polską politykę zagraniczną. Taki obraz medialny zapamiętali rodacy. Niestety, podobnie jak sukcesy naszego kraju na arenie międzynarodowej, tak pozycja byłego prezydenta wśród możnych tego świata była iluzoryczna. Aleksander Kwaśniewski jest posiadaczem sporej kolekcji „niedoszłych” funkcji w strukturach międzynarodowych. Począwszy od Sekretarza Generalnego NATO, do Sekretarza Generalnego ONZ. Prezydent wszystkich Polaków, będzie musiał już chyba przywiązać się do myśli, że funkcja tego szczebla będzie w jego życiorysie kojarzona w PRL.

A tego pan prezydent chce uniknąć, sądząc z opowieści nie tak dawno serwowanych w mediach o tym jak bardzo on i jego rodzina byli prześladowani w PRL. Jest to niechybna oznaka, że przyzwyczajona do panowania rodzina Kwaśniewskich już uwierzyła w swe arystokratyczne pochodzenie, zapewne odnalezione na słynnym balu arystokracji w Wiśniczu, gdzie pani Jolanta robiła za ozdobę towarzystwa.

Na tym można by skończyć te rozważania, nie dochodząc nawet do słynnego epizodu charkowskiego zakończonego chorobą filipińską, gdyby nie jeden drobiazg. Dociekanie historycznych afiliacji naszych prezydentów jest materią niebezpieczną. Począwszy od Wojciech Jaruzelskiego, którego matka ponoć spoczywa na jednym z lubelskich cmentarzy, a którego nikt nigdy w Lublinie na cmentarzu nie widział, poprzez powikłane losy Lecha Wałęsy, na Aleksandrze Kwaśniewskim kończąc. Żaden z wymienionych nie przypomina kryształu, jeśli już to szkło i to co najwyżej , kontaktowe.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...