I po grypie

Dodano:
Napisałem kilka blogów rozważających problem państwowego zakupu szczepionek przeciwko najstraszliwszej grypie wszech czasów. Cała sprawa byłaby mi może moralnie obojętna, bo jestem morsem, codziennie rano wyrąbuje przerębel w pobliskim jeziorku i dzięki owym kąpielom nawet katar mnie omija. W sprawie tej jednak skrzyżowało się kilka dość fundamentalnych problemów współczesnej ekonomii.
Pierwszy, to rola państwa. Dlaczego i kto zdecydował o tym, że owe szczepionki mogą być kupowane wyłącznie przez państwa, a nie rozprowadzane przez normalną sieć farmaceutyczną? Różnica jest dość istotna, bowiem w pierwszym przypadku mamy do czynienia z poważną odpowiedzialnością polityczną rządu. Rząd, który odmówi zakupu owej szczepionki, bardzo łatwo może być oskarżony przez opozycję o brak troski o obywateli i wręcz zabójcze wobec nich zamiary. W przypadku drugim decyzja o tym, czy ktoś chce powiększyć swoje bezpieczeństwo zdrowotne – narażając się przy tym na ryzyko stosowania medykamentu nie do końca sprawdzonego - należałaby do tej osoby. Niekoniecznie idioty, a jeśli nawet, to idioty, któremu nadajemy prawo wyboru prezydenta, sejmu i rządu (a więc także ministra zdrowia).

Jak wiemy WHO („who”, znaczy „kto”, ale na Boga, kim był ów „ktoś” tak naprawdę nie wiemy) zdecydowało, że szczepić mają rządy. I tu spotykamy wspaniałą ilustracje ekonomicznego problemu odwrotnego od popularnego „moral hazard”. Moral hazard polega na tym, że podmiot chroniony przed ryzykiem zachowuje się inaczej, niż gdyby był na nie narażony, albowiem nie on – a inni - ponoszą konsekwencję jego działań.

Tu mieliśmy sytuację odwrotną. Rozsądnie skalkulowane ryzyko było niewielkie, ale jego koszt – w przypadku niepowodzenia – byłby dla decydenta zwielokrotniony. Dlatego większość rządów – dla świętego spokoju i zabezpieczenia się przed tym ryzykiem – szczepionki kupiło i teraz poszukuje frajerów, którzy by za parę centów je od nich odkupili.

I znowu, sprawa byłaby błaha, gdyby nie chodziło o miliardy dolarów i gdyby nie ryzyko, że problem „anty-moral hazard” nie powtórzy się w przyszłości. A już właśnie powtarza się w sprawie „globalnego ocieplenia” oraz – na mniejszą skalę – przy modzie na powszechne wprowadzanie zakazu palenia. Obydwa te sprawy są tak wzniosłe i zawierają w sobie tak wielką troskę o dobro ludzkości, że podmiotom decydującym bardzo trudno będzie zachować się tak jak nakazuje rozsądek. Wybiorą raczej „powszechną szczęśliwość”, co będzie o tyle łatwe, że to kto inny będzie musiał za nią zapłacić.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...