Zabawy z bronią

Dodano:
Niedawno Radosław Sikorski chciał burzyć Pałac Kultury. Teraz porzucił antykomunistyczny front. Prawyborcza walka uczy pragmatyzmu. Widać to po sojuszu, który Sikorski zawarł z…Polskim Związkiem Łowieckim.
Nie jest tajemnicą, że władze PZŁ są silnie związane z lewicą. Minister spraw zagranicznych (który nie jest myśliwym) pojawił się w siedzibie związku 17 marca na naradzie łowczych i szefa związku Lecha Blocha. - Sikorski zwrócił się do zebranych słowami: „W Anglii jest powiedzenie, które mówi, że nie zmienia się tego, co działa dobrze” – relacjonuje uczestnik spotkania.

Ta deklaracja ma bardzo konkretne znaczenie, bo zmian w funkcjonowaniu związku domaga się grupa polityków PO, którzy wypowiedzieli wojnę obecnym władzom PZŁ. Na czele tej grupy stanęli minister środowiska Andrzej Kraszewski (szef tego resortu sprawuje ustawowy nadzór nad PZŁ) i…Bronisław Komorowski.

Krótko potem Radosław Sikorski złożył szefostwu PZŁ znamienną deklarację. - To był cios poniżej pasa i naruszenie reguł czystej gry w prawyborach – skomentował jeden z polityków Platformy.
Teoretycznie Sikorski mógł o tych zależnościach nie wiedzieć. Trudno jednak w to uwierzyć, bo rolę pośrednika między nim a PZŁ odegrał Stanisław Gawłowski, wiceminister środowiska, który świetnie żyje z szefem związku.

Z tego drobnego w sumie wydarzenia można wyciągnąć jeden wniosek – Radosławowi Sikorskiemu nie jest obca zasada „wróg mojego wroga jest moim przyjacielem”, a swój antykomunizm potrafi chować do kieszeni.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...