Quo vadis, Sikorski?

Dodano:
Radosław Sikorski wbrew pozorom nie jest przegranym prawyborów. Do tej pory był w Platformie singlem. Teraz jego pozycja wzrosła. W trakcie kampanii mógł policzyć ile szabel go wspiera. Jednak wielu partyjnych kolegów do siebie zraził. Na własne życzenie.
Donald Tusk chciał, by kandydatem na prezydenta został Bronisław Komorowski, jednak postawił na prawybory, między innymi dlatego, by go za bardzo nie wzmocnić. Dzięki temu marszałek Sejmu nie został oficjalnie namaszczony przez szefa partii. Poparła go wprawdzie znaczna część działaczy PO, ale biorąc pod uwagę wszystkich członków (a nie tylko głosujących) było to tylko ok 35%. Efektem ubocznym prawyborów jest wzrost znaczenia Radosława Sikorskiego, który nie walczył w nich o zwycięstwo, ale o jak najlepszy wynik. Z tej perspektywy poparcie 1/3 głosujących można uznać za sukces.

Według niektórych ocen mogło być lepiej, jednak Sikorskiemu zaszkodził atak na Lecha Kaczyńskiego z początku kampanii (Polacy w Pałacu Prezydenckim chcą widzieć polityka, który cechuje się bardziej zdolnością do kompromisu i łagodnością, niż zapiekłością). Istotną rolę odegrała też źle zorganizowana kampania. Zaangażowało się w nią za mało członków Platformy. Z czego to wynikało? Polityk z otoczenia ministra spraw zagranicznych tłumaczy to jego charakterem: „Wyniosłość Sikorskiego sprawia, że zraził on do siebie wielu polityków PO”.

Jaka będzie przyszłość Sikorskiego? Tezę o tym, że zostanie marszałkiem Sejmu można włożyć między bajki. Bardziej prawdopodobne są informacje, że będzie walczył o stanowisko wiceprzewodniczącego Platformy. Ale na tym nie koniec. Chodzą też słuchy, że w grę wchodzi...emigracja. Jeden z dobrze poinformowanych polityków PO twierdzi, że Sikorski (ze względu na swoją żonę) myśli o stanowisku ambasadora Polski w Stanach Zjednoczonych.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...