Sen o polskiej piłce. Ferrari, kanapa i zagraniczne słowa

Dodano:
Jasiu obudź się - tym razem Wiesiu nie prosił. Tym razem wydał team order. I było to zupełnie legalne, Jasiu zajął całą kanapę i do tego chrapał. A przecież to nie Jasiu kanapę znalazł. Więc brutalnie obudzony Jasiu nawet nie pisnął w proteście, tylko posłusznie się z kanapy zsunął.
Piłkarz Mieciu jakże często rozsądzający spory między przyjaciółmi też nie zająknął się słowem. Choć nie raz już wydawał w tym podobnych sprawach ostre wyroki.

Z kanapą to było tak, że Wiesiu znalazł ją trochę przypadkowo, przeglądając archiwa pobliskich sąsiadów. W pojemnikach, kubłach i innych pudłach zawsze zbierało się wiele dobra. Butelki po piwie, gotowe do wymiany, kartonowe pudła, czasem buty itp. a tego szczęśliwego dnia znalazł kanapę.

To nie była zresztą zwykła kanapa. To było Ferrari wśród kanap. Klasyczny model, czerwona, z wszystkim dodatkami w postaci poduszek i kapy. Opływowe tylne skrzydło, było tak duże, że Mieciu zastanawiał się przez chwilę, czy to w ogóle legalne.

Do tego miała taki docisk, że sam Mieciu nie zdołał jej oderwać od podłoża. „Perfekcyjna aerodynamika” - westchnął, biegnąc po Jasia, który w tamtych czasach spał jeszcze na kartonach. Ale potrzebna była jeszcze pomoc Miecia, by dało się ją wprawić w ruch

Już w domowym pit stopie, okazało się, że ich Ferrari ma do tego wszystkie nowinki techniczne. Podwójny dyfuzor w postaci dwóch sprężyn, które były tak niesforne, że za żadne skarby nie dało się ich wcisnąć z powrotem. System F-duct, w oparciu, ale dziura znakomicie dała się zakryć kolanem.

No i co dla Miecia było niezwykle ważne działały team ordery. Przynajmniej od czasu do czasu, czyli wtedy, gdy Jasia dało się dobudzić. Tym razem się dało i wszystko, by się skończyło gdyby do rozgrywki nie włączył się znienacka redaktor Rysiu.

„To niedopuszczalne i niesportowe” - zauważył Rysiu, a Mieciu tylko przytaknął. Obaj zakumplowali się podczas Mundialu, gdy Rysiu zapraszał Miecia do telewizora, by trzeźwym okiem oceniał wyczyny piłkarzy w RPA.

„Team ordery wypaczają rywalizację, powodują, że nie ma uczciwych wyników” - kontynuował rozpłaszczając się na zwolnionej przez Jasia kanapę.

„Ale to są nasze reguły i one dobrze działają” - protestował Mieciu, próbując wcisnąć się na kanapę obok Rysia.

Już jednak Jasiu wyczuł swoją szansę. „Trzeba tego zakazać, tak dalej być nie może, by układać kolejność na kanapie”.

Mieciu zwiesił głowę. Wiedział, że już żadna siła nie ściągnie Jasia z kanapy, skoro team ordery są nielegalne. „Trzeba będzie używać forteli” - pomyślał i od razu zastosował jeden.

„Te Jasiu posuń się”. Poskutkowało, Jasiu zrobił miejsce dla przyjaciela. „Bez team orderów da się żyć” - odetchnął Mieciu. Za bardzo oryginalny nie był. W Ferrari wymyślili to już dawno.

ps. gdyby komuś nie mogło pomieścić się w głowie skąd u Jasia i Miecia trudne zagraniczne słowa "team" i "orders", to oczywiście z telewizora. A ponieważ telewizora skopiować się nie da to jeden internetowy link zamiast.

http://www.sport.pl/F1/1,96297,8177134,F1__Eksperci_podzieleni___Zlodzieje__z_Ferrari_czy.html
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...