Otwarte dni sejmu (na atak szaleńców)

Dodano:
Po wydarzeniach w Łodzi politycy zaczęli się prześcigać w pomysłach na zapewnienie bezpieczeństwa biur poselskich. Demonstrując troskę o swoich współpracowników posłowie uprawiali tani populizm. Zamiast tego powinni się zająć zabezpieczeniem własnego miejsca pracy.
Od lat eksperci zwracają uwagę, że budynki przy Wiejskiej byłyby bezbronne w przypadku ataku szaleńca. W ostatnich miesiącach (długo przed tragedią w Łodzi) w MSWiA powstał raport na temat bezpieczeństwa parlamentu.

Czy jest bezpiecznie? Nie wiadomo. - Dokument jest tajny – usłyszałem od Małgorzaty Woźniak, rzeczniczki MSWiA. Utajnienie jest uzasadnione pod warunkiem, że wnioski z raportu zostaną wcielone w życie. Z tym nie jest jednak najlepiej. Z nieoficjalnych źródeł wiem, że w sejmowych procedurach nic się nie zmieniło.

Nie po raz pierwszy. Analogiczny raport powstał w 2006 roku, gdy szefem MSWiA był Ludwik Dorn. Postulowano w nim m.in. zainstalowanie nowoczesnego monitoringu, a także postawienie płotu wokół sejmu. Na pomysłach się skończyło. - Stan zabezpieczenia budynków sejmowych jest katastrofalny – powiedział mi w zeszłym tygodniu Ludwik Dorn.

Nie trzeba być ekspertem, by wskazać dziury w systemie bezpieczeństwa. Sam mógłbym podać kilka sposobów na przemycenie do sejmu broni. W marcu tego roku dziennikarz jednego z tabloidów wniósł przez okno atrapę pistoletu. W efekcie
medialnej burzy okno zostało zabezpieczone. Ale na tym jednym oknie się skończyło.

Grzegorz Łakomski

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...