List wyborczy

Dodano:
Trwa układanie list wyborczych, co wielce podnieca świat polskiej polityki. Przykładem była fala spekulacji o tym, czy Ryszard Kalisz będzie numerem jeden w Warszawie. Do list wyborczych doklejane są obietnice wyborcze, zwane szumnie programami. Z tej okazji postanowiłem wystosować list wyborczy, w którym zaprezentuję własne obietnice. Nie są one bez pokrycia, gdyż zostały dokładnie wyliczone przez ekspertów, którzy przez wrodzoną im skromność pragną zachować anonimowość. Wyborcy, jeśli tylko mnie poprzecie, kawior z homarem jeść będziecie.
Po pierwsze – obiecuję obniżenie wszystkich podatków. Dzięki obniżeniu więcej pieniędzy zostanie w kieszeniach obywateli i firm. Wydając pieniądze na zakupy i inwestycje, obywatele i firmy rozruszają polską gospodarkę, co przyniesie wzrost wpływów do budżetu państwa i szybko zmniejszy dług publiczny. Pozostawieniu więcej pieniędzy w kieszeniach obywateli dodatkowo przysłuży zamrożenie kursów walutowych, np. franka szwajcarskiego – i nie będziemy się kłaniać bankierom.

Po drugie – obiecuję zwiększyć pomoc socjalną dla najbardziej potrzebujących. Należy podnieść o 50 koma 7 procent poziom płacy minimalnej, emerytur i rent, zasiłków dla bezrobotnych, samotnych matek, rodzin wielodzietnych, młodych małżeństw. Należy podwyższyć stypendia dla studentów, pensje dla nauczycieli, personelu medycznego, służb mundurowych, sędziów i prokuratorów. No i darmowa szklanka mleka dla każdego dziecka oraz jabłko dla każdego robotnika. Pieniądze na pomoc socjalną zostaną uzyskane m.in. dzięki specjalnemu podatkowi, którym zostaną obłożeni właściciele wypasionych kont bankowych. Bo wiadomo, dzięki jakim układom ktoś ma u nas wypasione konto.

Po trzecie – obiecuję ograniczyć biurokrację o 9 koma 8 procent. W tym celu będę dążył do powołania Centralnego Urzędu do spraw Zwalczania Biurokracji. Dzięki szerokim kompetencjom i odpowiedniej liczbie pracowników, CUdsZB skutecznie biurokrację ograniczy, co ułatwi życie przedsiębiorcom i normalnym, uczciwym obywatelom.

Po czwarte – obiecuję zlikwidować Senat, liczbę posłów ograniczyć do pięćdziesięciu a ich pensje obniżyć do wysokości płacy minimalnej, bo i tak tylko się w tym Sejmie, panie dzieju, kłócą i obijają. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze również wydatnie umożliwią realizację obietnicy numer dwa. Co prawda wielu obywatelom podróż do biura poselskiego zajmie dwa dni, lecz to tylko drobna niedogodność.

Po piąte – obiecuję wybudować 371 km autostrad i 422 km innych dróg. Będzie to możliwe dzięki specjalnemu podatkowi, którym zostaną obniżeni właściciele luksusowych limuzyn. Tacy jak oni mają fury pieniędzy. A wiadomo, kto ma w Polsce fury pieniędzy.

Po szóste – obiecuję dokończyć prywatyzację. Oczywiście pod warunkiem zachowania strategicznych dziedzin gospodarki w rękach państwa. I z gwarancją, że pracownicy prywatyzowanych firm otrzymają gwarancje zatrudnienia na 15 lat. A działacze związkowi, ta sól dialogu społecznego i przodująca awangarda klasy pracowniczej – gwarancje dożywotnie.

Po siódme – obiecuję poprzeć ustawę o związkach partnerskich, bo nie będziemy się kłaniać księżom. Rzecz jasna o ile jej zapisy będą uwzględniać nasze narodowe tradycje, zakorzenione od chrztu Mieszka I, amen.

Po ósme – obiecuję podwyższyć wydatki na naukę, kulturę i szkolnictwo o 4 koma 3 procent. Pieniądze na ten cel można uzyskać dzięki specjalnemu podatkowi kulturalnemu, który zapłacą nabywcy dzieł sztuki, czyli ludzie z wypchanymi portfelami. A wiadomo, kto i w jaki sposób wypychał u nas sobie portfele. Acha… W ramach szerzenia kultury, z życia politycznego będą usuwani ci, którzy zachowują się niekulturalnie. Czyli ci wszyscy, którzy nie zgadzają się z moim listem wyborczym.

Po dziewiąte – obiecuję odpolitycznić publiczne media. W tym celu należy powołać Specjalny Komitet do spraw Mediów Publicznych. W skład SKdsMP wejdą najlepsi przedstawiciele partii politycznych, którzy na zasadzie consensusu opracują zasady odpolitycznienia mediów.

Po dziesiąte – obiecuję poprawić dobrosąsiedzkie stosunki z innymi państwami. W tym celu nasz kraj musi wstać z klęczek i twardo zażądać od Niemiec Rosji czy Szwecji (Potop) wyrównania historycznych krzywd.

Kto chce, może do mojego listu wyborczego dopisać własne obietnice. Zarazem informuję, że chętnie odstąpię każdej partii prawa autorskie do listu. Mając takiego gotowca, będą mogły się skupić wyłącznie na tym co najważniejsze – na układaniu list wyborczych.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...