Fotoradary dobiją Polaków?

Dodano:
Policja i Inspekcja Ruchu Drogowego zacierają ręce - przy polskich drogach lada dzień stanie 300 nowych fotoradarów. Podobno mają służyć walce z bandytami, którzy nagminnie łamią przepisy. O kim mowa?
Czy wysokie mandaty i punkty karne uderzą w bezmyślnych cwaniaczków, którzy pędzą 180 km/h nie oglądając się na przechodniów? Nie sądzę – oni dobrze wiedzą, gdzie są radary lub dowiedzą się tego z CB radia. Ucierpią jedynie aktywni zawodowo kierowcy, którzy spieszą się, aby zdążyć do pracy.

Ktoś pewnie powie, że wystarczy wyjechać wcześniej z domu, a nie trzeba będzie przekraczać dozwolonej prędkości. Będą to zapewne słowa osoby, która nie dojeżdża codziennie do pracy 10-30 km po zakorkowanych polskich drogach, na których natężenia ruchu nie potrafi przewidzieć, ani wróżka, ani – tym bardziej – drogówka. Jednego dnia w godzinach szczytu przejazd trasy „A” zajmuje 30 minut, następnego -  godzinę. O której godzinie należy zatem wyjeżdżać do pracy, skoro „wcześniej” tak często zmienia się w „za późno”?

Jeśli już między jednym korkiem a drugim pojawia się fragment trasy, na którym bezpiecznie można przyspieszyć do 90 km na godzinę, okazuje się, że w trosce o nasze życie i zdrowie drogówka postawiła przy drodze fotoradar i ograniczenie do 40 kilometrów na godzinę. Nie widać tam ani przejść dla pieszych, ani niebezpiecznych skrzyżowań - widać za to nieustanne błyski fleszy fotoradarów. Oczywiście w trosce o nasze życie i zdrowie.

Kierowca „pędzi” do pracy, żeby mieć za co spłacić kredyty. Pod koniec miesiąca dostaje za to plik listów ze zdjęciami. Za niepodważalne dowody swoich zbrodni (przekroczenia limitu prędkości o 10-20 km/h) musi oddać co miesiąc lwią część swojej pensji. Nowy podatek? Tylko dlaczego tak wysoki i na co właściwie jest przeznaczany? Bo najwyraźniej nie na łatanie i poszerzanie polskich dróg.

Prawdopodobnie wcześniej czy później nękany przez fotoradary kierowca – jako niereformowalny recydywista – nazbiera 24 punkty karne, oficjalnie zostanie uznany za przestępcę i całkowicie straci prawo do prowadzenia pojazdu. Jak dotrze do pracy? Nie dotrze. Być może całkiem straci pracę i zasili wciąż rosnące grono bezrobotnych w kolejce po zasiłek. Kto wtedy spłaci jego kredyty i odbierze jego dzieci ze szkoły?
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...