Siedem gwałtów w małym mieście. Seryjny gwałciciel czy banda?

Dodano:
Już siedem kobiet zgwałcił, lub próbował zgwałcić zboczeniec grasujący w Jarosławiu na Podkarpaciu. Tylko nadal nie wiadomo nawet tego, czy to jeden mężczyzna atakuje kobiety, czy każdy gwałt to sprawka kogoś innego.
Coś nie bardzo się stara złapać zboczeńca policja i prokuratura z Jarosławia. Każdy przestępca zostawia ślady. Zwłaszcza przestępca używający bezpośredniej przemocy, a ta jest nieodłączną cechą gwałtu. Zostaje pot, może krew, fragmenty naskórka, włosy, mogą się trafić odciski palców. Może być nawet sperma (chyba że gwałci w prezerwatywie). Zapewne można też znaleźć ślady, nie tak jednoznacznie identyfikujące: odciski butów, nitki czy jakieś strzępki materiału. Może ślady opon, jeśli porusza się samochodem.

Porównanie tych śladów, dobrze zabezpieczonych, powinno dać już odpowiedź na pytanie, czy to jedna osoba. A tu śledczy ciągle nie są tego pewni.

W sprawie ostatniego gwałtu, sprzed kilku dni, śledczy poinformowali, że zabezpieczyli materiał biologiczny. A zabezpieczyli go w poprzednich przypadkach? Czy na pewno zebrali wszystkie dostępne ślady? Coś mi się nie wydaje.

Policja ma teraz sporządzić portret psychologiczny gwałciciela. A dlaczego dopiero teraz? Można było próbować to zrobić już wcześniej. Potem go uzupełniać.

Gwałciciel atakuje prawie zawsze nad ranem, w ciemnym, odludnym miejscu. Ostatnio nosił kominiarkę. Kobiety mają niewiele do powiedzenia na temat jego wyglądu, ale nie bardzo mi się chce wierzyć, że w 40 tysięcznym mieście, gdzie prawie wszyscy się znają chociaż z widzenia, nikt nic nie zauważył.

Wydaje się, że pierwsze gwałty zostały potraktowane po macoszemu i dopiero teraz zaczyna się prawdziwa robota śledcza.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...