Internet jest jak… Barbie. Iran mówi: dość
Dodano:
To już postanowione. Władze Iranu wyciągną kabel z internetem z wtyczki. Powód? „Globalna sieć nie jest godna zaufania, gdyż pozostaje w rękach jednego lub dwóch krajów”.
Internetową burzę w Iranie rozpętały Stany Zjednoczone. Władze w Teheranie od lat zmagają się z sankcjami gospodarczymi, obejmującymi także blokadę licznych amerykańskich stron internetowych. A na co komu globalna sieć w wersji coraz bardziej lokalnej?
Iran nie jest pierwszym krajem, który postanowił postawić na wewnętrzną, państwową sieć. Taki krok mają już za sobą Korea Północna i Kuba. To również nie pierwszy raz, gdy władze w Teheranie w związku z sankcjami postawiły na rodzimą produkcję - w taki sam sposób Iran dorobił się czołgów i samolotów opartych na własnej technologii.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że dokuczliwe sankcje to nie jedyny powód dla którego prezydent Ahmadineżad postanowił odłączyć obywatelom internet. USA od lat działają zgodnie z tym samym schematem - najpierw eksportują do innych krajów rewolucję kulturalną, czyli tak zwany amerykański styl życia, a potem spokojnie czekają na amerykanizację danego społeczeństwa. W PRL-u amerykański styl życia przenikał przez żelazną kurtynę za pośrednictwem telewizorów - w ponurej codzienności komunizmu blichtr i przepych prezentowany chociażby w „Dynastii” działały na wyobraźnię Polaków. A od rozbudzonych marzeń już tylko krok do rewolucji.
Zależność między amerykanizacją społeczeństwa a rewolucyjnymi nastrojami władze Iranu dostrzegły już dawno – w związku z tym zakazują one m.in. prezentowania w sklepach lalek Barbie, które - ich zdaniem – grożą zarażeniem się zachodnim stylem życia. Również internet był postrzegany w Iranie - nie bez powodu - jako tuba propagandowa USA. Ostatecznie więc, podobnie jak Barbie, trafił na czarną listę.
Z perspektywy Zachodu wyłączenie internetu w całym kraju może wydawać się krokiem ekstremalnym. Iran jednak już nie raz dowiódł światu, że stawianie na samodzielność wychodzi mu nadzwyczaj dobrze.
Iran nie jest pierwszym krajem, który postanowił postawić na wewnętrzną, państwową sieć. Taki krok mają już za sobą Korea Północna i Kuba. To również nie pierwszy raz, gdy władze w Teheranie w związku z sankcjami postawiły na rodzimą produkcję - w taki sam sposób Iran dorobił się czołgów i samolotów opartych na własnej technologii.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że dokuczliwe sankcje to nie jedyny powód dla którego prezydent Ahmadineżad postanowił odłączyć obywatelom internet. USA od lat działają zgodnie z tym samym schematem - najpierw eksportują do innych krajów rewolucję kulturalną, czyli tak zwany amerykański styl życia, a potem spokojnie czekają na amerykanizację danego społeczeństwa. W PRL-u amerykański styl życia przenikał przez żelazną kurtynę za pośrednictwem telewizorów - w ponurej codzienności komunizmu blichtr i przepych prezentowany chociażby w „Dynastii” działały na wyobraźnię Polaków. A od rozbudzonych marzeń już tylko krok do rewolucji.
Zależność między amerykanizacją społeczeństwa a rewolucyjnymi nastrojami władze Iranu dostrzegły już dawno – w związku z tym zakazują one m.in. prezentowania w sklepach lalek Barbie, które - ich zdaniem – grożą zarażeniem się zachodnim stylem życia. Również internet był postrzegany w Iranie - nie bez powodu - jako tuba propagandowa USA. Ostatecznie więc, podobnie jak Barbie, trafił na czarną listę.
Z perspektywy Zachodu wyłączenie internetu w całym kraju może wydawać się krokiem ekstremalnym. Iran jednak już nie raz dowiódł światu, że stawianie na samodzielność wychodzi mu nadzwyczaj dobrze.