Państwo bezprawia

Dodano:
Firmy warte miliony złotych zamieniają się w ruiny. Menedżerowie tracą majątek i dobre imię – trafiają do aresztów i często dopiero po latach są oczyszczani z zarzutów. Mimo to w Polsce żaden prokurator ani sędzia, który zniszczy przedsiębiorcę, nie ponosi tego konsekwencji. Podobną historię opowiada wchodzący na ekrany kin film Ryszarda Bugajskiego „Układ zamknięty”. W dzisiejszym wydaniu „Wprost” publikujemy rozmowę z reżyserem.
Scenariusz oparto na autentycznych wydarzeniach. W 2003 r. prokuratura oskarżyła dwóch biznesmenów, Pawła Reya i Lecha Jeziornego, o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej, pranie brudnych pieniędzy działanie na szkodę własnych spółek. W areszcie spędzili dziewięć miesięcy. Nie miało znaczenia, że byli znani z działalności w opozycji. Cieszyli się opinią zdolnych młodych menedżerów. Sprawa krakowskiego Polmozbytu, w którym zasiadali w radzie nadzorczej, ciągnie się już siedem lat.

Po ich aresztowaniu, ale jeszcze w trakcie kontroli w Polmozbycie, naczelnik urzędu skarbowego wszedł do władz firmy. Warty co najmniej 100 mln zł Polmozbyt Kraków został przejęty przez spółkę za o wiele mniejsze pieniądze. Walne zgromadzenie zwołane pod nieobecność udziałowców, którzy siedzieli w areszcie, podejmowało bezprawne decyzje. Sąd prawomocnym wyrokiem w 2008 r. uznał jego uchwały za nieistniejące. Jeziorny i Rey mają też wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego stwierdzający, że wielomilionowe domiary podatkowe naliczone zostały przez urząd skarbowy bezpodstawnie. Mimo to urząd skarbowy, który naliczył kary, podtrzymuje swoje decyzje i nalicza jeszcze większe sumy. Problemy Jeziornego i Reya zaczęły się od restrukturyzacji stuletnich zakładów mięsnych w centrum Krakowa, półtora kilometra od Rynku Głównego.

Postanowili sprzedać teren na galerię handlową, a na obrzeżach Krakowa wybudować nowoczesną fabrykę i tam przenieść produkcję. Kilka miesięcy po uroczystym otwarciu zakładu, spełniającego wszystkie normy unijne, zostali aresztowani. Po siedmiu latach śledztwa prokuratura 2009 r. umorzyła wątek dotyczący tego przedsięwzięcia, nie decydując się na sporządzenie aktu oskarżenia. A nowoczesny zakład warty 10 mln euro popadł w ruinę. Pracę straciło kilkaset osób.

Aresztowanie i wieloletnie już procesy pozbawiły przedsiębiorców nie tylko firm i prywatnego majątku. Dostali też zakaz pełnienia funkcji w spółkach prawa handlowego. Zajmowali się doradztwem gospodarczym. Opowiadają, że do każdej ze spółek, której zaczynali doradzać, natychmiast przychodziły kontrole z wszystkich możliwych instytucji kontrolnych. Przypadek? Nie, tak właśnie wygląda polska rzeczywistość ludzi przedsiębiorczych, którzy dalej są traktowani przez aparat państwa jak prywaciarze w czasach komuny.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...