Jak Barcelona nie doceniła zwycięstwa Polaków pod Grunwaldem

Dodano:
„Panie Michale larum grają! Ojczyzna w potrzebie!” – chciałoby się po sienkiewiczowsku zawołać po despekcie jaki spotkał Lechię Gdańsk, a za jej pośrednictwem wszystkich Polaków, ze strony FC Barcelony.
Powiedzmy sobie wprost – Barcelona miała moralny obowiązek przyjechania do Gdańska i zagrania w meczu w kolebce „Solidarności” 20 lipca. Tego, że tak się nie stało, nic nie usprawiedliwia. Przykro nam, że trener Barcelony dowiedział się o nawrocie śmiertelnie groźnej choroby, ale powiedzmy sobie szczerze: myśmy w historii więcej wycierpieli. Były zabory, dwie wojny światowe, okupacja niemiecka, okupacja sowiecka, „za wolność naszą i waszą”, Chrystus narodów, etc. – i ilu to ludzi wtedy w Polsce cierpiało! I co – mecz z Barceloną nam się za to nie należy?

Słusznie oburza się Jacek Kurski, słusznie grzmi Adam Hofman do spółki z Janem Tomaszewskim. Przecież to nie tylko despekt i, że zacytuje polityka Solidarnej Polski, „potraktowanie naszego kraju z buta” – ale to również kolejny dowód na niewdzięczność świata wobec dokonań dzielnych Polaków. Czy Messi mógłby kopać piłkę, gdyby Polska nie wygrała pod Grunwaldem? Czy Xavi miałby do kogo podawać, gdybyśmy nie ocalili Wiednia przed Turkami? Czy Iniesta doczekałby się pomnika, gdybyśmy w 39 roku nie bronili się do ostatniego guzika? A co nas za to wszystko spotyka? Zabory, Jałta, pięćdziesiąt lat komunizmu – a teraz jeszcze przełożony mecz Lechii z Barceloną.

Tak dalej być nie może! Czemu jeszcze nie zareagował polski ambasador w Hiszpanii? Czemu rząd Polski nie interweniował w UE i NATO? Czemu nie domagamy się rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, albo chociaż wykluczenia Hiszpanii z FIFA?


Że absurd? W kraju, w którym odwołany mecz sparingowy dwóch drużyn piłkarskich jest powodem do zabierania głosu przez oburzonych polityków, nie ma takiego absurdu, który nie miałby okazji stać się ciałem.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...