Sicz Zaporoska

Dodano:
Pójdę pod prąd i po raz kolejny narażę się bogoojczyźnianym wyznawcom teologii sienkiewiczowskiej, trawiącej od lat nasze społeczeństwo. Zakażenie wirusem "trylogiowatym" dotyczy prawie wszystkich Polaków, od Pana Prezydenta do mnie samego włącznie. Ale jako były szpieg mam jednak tajne lekarstwo na tego wirusa, więc radzę sobie lepiej niż inni.
"Na zielonej Ukrainie stoi ułan przy dziewczynie..." - Polak rodzi się z tą piosenką, ma ją w swoich genach. To ważny element tak zwanego, DNA Polaka. Niemal wszyscy dzisiaj zgodnym głosem pieją (ze mną włącznie) jak bardzo kochają Ukrainę i dobrze jej życzą, myśląc w głębi duszy - "Nasza Ukraina". Tylko mało kto wie, jaka jest ta dzisiejsza Ukraina. Zatem, czy ci co głoszą, że jej dobrze życzą, wiedzą co i komu życzą?

Kiedy patrzę na obrady ukraińskiego parlamentu, głosowanie pięściami, pluciem, wyciem, zapasami i to ze wszystkich stron politycznych. Kiedy widzę, że każdy problem rozstrzyga się na Majdanie a wszyscy mówią o wolności. Kiedy widzę sufrażystki w wiankach na głowie oddające publicznie mocz na portret hetmana, to od razu staje mi przed oczami sicz zaporoska, tak barwnie pokazana w "Ogniem i mieczem".

Kiedy widzę i słucham naszych polityków, którzy ścigają się w umiłowaniu Ukrainy i w dobrych radach, jak i co powinna robić by zaznać szczęścia w naszych objęciach, to przypominają mi się "trzej regimentarze".

A tak na prawdę, tych z wirusem "trylogiowatym" Ukraina obchodzi, o tyle o ile można na niej zarobić na naszym warcholskim podwórku. Niektórzy są tak zaślepieni w rokoszu, że nawet nie zauważyli, że na Majdanie stoją obok pogrobowców rezunów, czyli unikalnej grupy etnicznej winnej nie zwykłego ludobójstwa, ale ze szczególnym okrucieństwem.

Dzisiaj rozmawiałem z moja znajomą, doktor Wierą E. ze Lwowa, która właśnie wróciła do Polski. Powiedziała, że była na Ukrainie załatwić najważniejsze sprawy osobiste, czyli: musiała zapłacić za przejście granicy, za dyplom syna, za poród siostry, za jazdę zgodnie z przepisami... i wszystko bez paragonu fiskalnego. Drogo ją kosztował ten wyjazd do ojczyzny, bo tam tak jest, od milicjanta i referenta w gminie do ministrów i generałów w Kijowie. Tak twierdzi Wiera. Mówiłem jej, że to się zmieni jak tylko Ukraina wstąpi do Unii, pomożemy, nauczymy, a ona na to, że to się nigdy nie zmieni, bo na Ukrainie tak jest od zawsze. To podobno dziedziczne.

- No to, kiedy Ukraina wstąpi do Unii? - pytam ją.
- Za sto lat. - odpowiada Wiera. - A może później... ale raczej nigdy. No bo każdy musiałby nosić kasę fiskalną, a to niemożliwe.
- Pesymistka. - odparłem i udzieliłem jej kilka rad jak udoskonalić Ukrainę, ale nic nie zapisała.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...