13 grudnia 2013

Dodano:
Jak co roku, 13 grudnia debatuje się o gen. Wojciechu Jaruzelskim, czy go ciągać przed sądy, czy nie. Jakoś mało komu chce się przypominać o tych byłych opozycjonistach, którzy dziś żyją w skrajnym ubóstwie, czy wręcz w nędzy
O kim mowa? O ludziach represjonowanych za swoje poglądy, wiarę, działalność jawną i podziemną. Wyrzucani z uczelni i z pracy, więzieni, internowani, poświęcający wygodne kariery i rodzinny spokój w imię walki o wolność. Tracący zdrowie i dorobek życia. Dziś często zapomnianych. To o nich mówił w wywiadzie dla „Wprost” Władysław Frasyniuk.

Martyrologię ubiera się słowa potwornie górnolotnie. Ale żeby zrozumieć co znaczyło być opozycjonistą w PRL to trzeba sobie uprzytomnić, że takich opozycjonistów było niewielu, czasem garstka. Mój zmarły w tym roku przyjaciel Adam Pleśnar, który już w wieku 16 lat, w 1951 r. został skazany za działalność opozycyjną, wspominał że wielu tzw. normalnie żyjących ludzi wręcz z niechęcią przypatrywało się jego działalności. Bo burzył spokój sumienia, „małą stabilizację”, oportunizm. Wspominał też, że podczas odsiadywania jednego z wyroków omal nie został uduszony przez współwięźnia - kryminalistę. Takich opowieści miał sporo.

Podobne ma wielu innych, nadal żyjących opozycjonistów. Jak też ludzi, którzy nie działali systematycznie w opozycji, tylko wzięli udział w jednej czy drugiej manifestacji. Znajoma opowiadała, jak podczas ucieczki przed ZOMO wpadła wraz z grupą manifestantów do klatki schodowej. Za manifestantami wdarli się milicjanci. Ustawili wszystkich pod ścianą. Jednego z chłopaków zaczęli okładać pałami i kopniakami. Pokrwawiony, z wybitymi zębami, z uporem charczał „precz z komuną”. W końcu wywlekli go na zewnątrz. Co się z nim stało, już się nie dowiedziała.

Tak to z bliska wyglądało. Przy czym walka z komuną nie była obliczona na życiową karierę, nikt nie przewidywał upadku bloku radzieckiego w sensownym czasie. Dlaczego więc walczyli? A może, patrząc na tych, którzy dziś są zapomniani i dożywają na głodowych emeryturach, lepiej zapytać – czy nie żałują?

Dlaczego w ćwierć wieku po obaleniu PRL polskie państwo nie zdobyło się jakąś choćby skromną pomoc dla tej niewielkiej grupy ludzi? Dlaczego dopiero teraz w Senacie debatuje się nad ustawą, która ma zapewnić taką pomoc? Nie lekceważąc problemu prawnej odpowiedzialności twórców stanu wojennego, szukajcie też odpowiedzi na takie pytania.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...