Szaleńcze inwestycje

Dodano:
skąd wiadomo, że nadchodzi kryzys? Z indeksu wieżowców. Według Marka Thorntona z Instytutu von Misesa istnieje korelacja między wysokością budowanych wieżowców na poszczególnych kontynentach a cyklem koniunkturalnym. Czyli im wyżej, im projekt ambitniejszy technologicznie i finansowo, tym większa zbliżająca się katastrofa. Tak było m.in. w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie gwałtowny kryzys 2010 r. zbiegł się z otwarciem najwyższej budowli świata Burj Khalifa (828 m). Z kolei Shard Building (309 m) w Londynie otwarty został w 2012 r., w samym środku kryzysu europejskiego. Według Thorntona, który przeanalizował planowane i budowane obecnie wieżowce (np. Sky City w Chinach), czeka nas kryzys. I to nie byle jaki, bo porównuje on go rozmiarami do paniki z 1907 r., Wielkiego Kryzysu i ery stagflacji lat 70. Wszystko to, jak twierdzi Thornton, to wynik zaniżonych stóp procentowych, które zachęcają do szaleńczych inwestycji.
W Polsce wielkiej wieży nie budujemy, ale kto pamięta kłopoty Ryszarda Czarneckiego, który po pęknięciu polskiej bańki nieruchomości w Polsce musiał wstrzymać na kilka lat budowlę wrocławskiego Sky Tower, ten wie, że indeks wieżowców nie jest wymysłem szalonego naukowca.

Swoją wieżę za to stawia Ministerstwo Skarbu Państwa. Choć z trudem, to jednak ruszają „Inwestycje Polskie”. Rząd ma do tego specjalną spółkę, którą zasili miliardami złotych ze sprzedaży udziałów w spółkach, takich jak PZU, PKO BP i PGE. I tu pojawia się pierwszy dylemat. Bo jak rząd sprzeda akcje, będzie miał mniejsze prawo do dywidendy, a więc i mniejsze wpływy budżetowe. Pewnie w przyszłym roku zechce wycisnąć ze spółek, co się da. Czy to będzie dla nich dobre, to się okaże. Dylemat drugi jest poważniejszy. Bo jak zainwestować kilkadziesiąt miliardów złotych. Paradoksalnie łatwiej jest wydać 100-200 mln, ale miliard? Nawet Warren Buffet przyznaje, że kilka milionów dolarów pomnoży przez rok, ale kilka miliardów, to już inna bajka. Czy mamy w Polskich Inwestycjach Rozwojowych polskiego Warrena Buffetta? Śmiem wątpić. Czy mamy za to polityczną przystań dla państwowej gospodarki rynkowej? Może i dobrze, że zbliża się kryzys, będzie przynajmniej okazja, by taniej kupić.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...