Świąteczny kisiel i kropka nad pierogiem

Dodano:
Kiedy wczoraj w dzień w internecie zobaczyłam kartkę ze świątecznymi życzeniami z pozującą na świętą rodziną pewnego znanego, głównie z tego, że jest znany, detektywa, myślałam że gorzej być nie może. Szybko się jednak przekonałam, jak bardzo się myliłam.
Wieczorem przeczytałam na Twitterze, że pewien znany publicysta przeprasza pewną znaną sieć sprzedaży książek, płyt, filmów, itp, którą jeszcze przed momentem głośno bojkotował. Poszło o to, że owa sieć zaangażowała do świątecznej kampanii reklamowej pewną pisarkę i satyryczkę, znaną głownie z tego, że wypowiada się na tematy społeczne, którymi nieco gardzi albo nie uznaje za wystarczająco interesujące, żeby się nimi zajmować. Znanego publicystę, który jest katolikiem i wydaje się, lubi o tym głośno mówić, bardzo to oburzyło. Stwierdził, że obraża to jego religijne uczucia. Ale skoro znana sieć go za kampanię osobiście przeprosiła, uznał że sprawa załatwiona. Nie tylko oświadczył, że zrobi w sieci świąteczne zakupy, chociaż zapewne po świętach, to jeszcze namawia do tego innych. Fakt że być może czują się nadal urażeni i że nie zostali przeproszeni, mając nieco gdzieś. Nic, tylko czekać jak ów znany publicysta pojawi się w reklamach owej znanej sieci na przyszłą gwiazdkę. Albo chociaż w najbliższą Wielkanoc.

Po przejrzeniu Twittera, przyznaję, zupełnie niepotrzebnie, włączyłam nocną powtórkę pewnego jak dotąd uważałam, publicystycznego programu. Zazwyczaj znani politycy albo nieco mniej znany, ale mający coś do powiedzenia na każdy temat i straszący kogo tylko się da, pozwami adwokat, komentują aktualne wydarzenia. Ale nie tym razem. W studio, wspomniana już, pewna znana pisarka. I pewna znana restauratorka, która uczy Polaków prowadzić restauracje, a przy okazji (albo głównie) w trzy dni rozwiązuje wszelkie małżeńskie i rodzinne problemy. Panie dyskutują o tym jak i co gotować na święta. A raczej jak nie gotować, bo znana pisarka, jak wiele razy wcześniej, podkreśliła, że świąt nie obchodzi. W programie więc opowiada jak nie gotuje barszczu i jak nie lepi pierogów. Znana restauratorka natomiast tłumaczy jak te wszystkie potrawy, których nikt nie robi powinno się przygotowywać, w oparciu o staropolskie receptury. Do tego jeszcze prowadząca, pewna znana dziennikarka, dopytuje z niezwykłą jak na siebie troską, czy aby na pewno i w tym roku znana pisarka, mimo porad znanej restauratorki, nie pokusi się o farsz do pierogów. Wszystko to przeplatane wzmiankami o zbawiennych właściwościach kisielu na świąteczne obżarstwo. Rzecz jasna, domowego.

Zabrakło tylko niezaśpiewanej kolędy. Najlepiej zaintonowanej przez innego współuczestnika wspomnianej wcześniej świątecznej kampanii reklamowej. Zdolnego muzyka, znanego z tego, że podarł kiedyś Biblię. A do tego spotykał się z Dodą. Tak sobie myślę, niesamowite, ile czasu ci, którzy nie obchodzą świąt, poświęcają na szczegółowe opowiadanie, jak tego nie robią. I ile czasu ci, którzy święta obchodzą, marnują na opowiadanie, jak powinno się to robić właściwie. Proponuję więcej ciszy nad tymi świętami. Czego życzę wszystkim. I tym obchodzącym je, i tym nie.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...