Wszystkie drogi prowadzą do rządu

Dodano:
Rząd wziął się za drogi. W Niemczech i na Ukrainie. Chociaż u nas też jest co robić, bo dopiero na początku stycznia wprowadzono logiczny porządek na polskich autostradach, racjonalizując zasady opłaty e-myta.
Ostatnio nie brakuje spraw głośnych, w cieniu których przebywają sprawy ważne, równie ważne lub ważniejsze. Należy do nich decyzja rządu o zajęciu się decyzją rządu Angeli Merkel, który zobowiązał nasze firmy transportowe do płacenia niemieckiego wynagrodzenia minimalnego polskim kierowcom, w czasie gdy przejeżdżają przez królestwo piwa i golonki.

Zajmowanie się przez polski rząd decyzją rządu niemieckiego jest słuszne, gdyż decyzja ta poważnie obniża konkurencyjność naszych przewoźników. Dlatego premier Ewa Kopacz zadzwoniła do kanclerz Angeli Merkel informując ją, że żadne tam takie Deutschland, Deutschland über alles, tylko że Polska ma wątpliwości co do zgodności nowych niemieckich przepisów z prawem Unii Europejskiej, więc z nimi powalczy. Widać, że po jeździe bez trzymanki z górniczymi związkowcami, premier Kopacz żadne rozmowy nie są straszne. A powalczyć z Niemcami warto – szczególnie w roku wyborczym.

Mamy na głowie też drogi wschodniego sąsiada. Podczas wizyty premier w Kijowie, minister infrastruktury i rozwoju Maria Wasiak spotkała się z ministrem infrastruktury Ukrainy, Andriejem Piwowarskim, aby omówić nasze wsparcie dla przystosowania tamtejszych dróg do standardów UE. Uwzględniając stan ukraińskiej infrastruktury, robota szykuje się na lata. Istnieje jedynie obawa, że Ukraińcy przejmą polski system przetargów i zaczną budować drogi bardzo drogo, rujnując swój budżet.

Dla jasności – zajmowanie się przez polskie władze sprawami niemieckich i ukraińskich autostrad tudzież dróg należy odnotować na plus. Byłoby jednak wskazane, aby rządzący nieco szybciej reagowali na to, co się wiąże autostradami i polskimi.

Oto przykład nieuzasadnionego ograniczenia prędkości we wprowadzaniu zmian - skądinąd znakomicie działający system elektronicznego poboru opłat viaToll obowiązuje od 2011 roku. Ale dopiero pod koniec grudnia 2014 r. zostały znowelizowane przepisy w sprawie kar za naruszenie obowiązku uiszczenia opłaty za przejazd drogami krajowymi.

Do czasu nowelizacji, za nieopłacenie przejazdu płatną autostradą, karę płacili kierowcy. Dopiero teraz, dzięki nowelizacji, karanymi są właściciele i posiadacze pojazdów. Czyli kary bulą właściciele firm transportowych, a nie ich pracownicy od kierownicy. To właściciel musi dopilnować, żeby opłata za e-myto została uiszczona, tak samo jak właściciel restauracji jest zobowiązany dopilnować, aby w kuchni było czysto a właściciel firmy budowlanej, aby robotnicy nosili kaski. Jest to tak oczywiste, że aż nieoczywistym jest nieuwzględnienie tej zasady od początku funkcjonowania viaToll w Polsce.

Swoją drogą, zanim nasi decydenci zaczną eksportować polskie rozwiązania, to byłoby dobrze, gdyby wcześniej importowali rozwiązania zagraniczne. Unikalibyśmy wtedy konieczności kolejnych nowelizacji znowelizowanych ustaw wraz ze znowelizowanymi załącznikami, rozporządzeniami, przypisami, wytycznymi i wyjaśnieniami, w których poruszanie się przypomina nocną jazdę po oblodzonej górskiej drodze, opatulonej gęstą mgłą.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...